Teraz zostało mi tylko 2 tygodnie do końca wymiany…

Teraz zostało mi tylko 2 tygodnie do końca wymiany…

Brazylia jest krajem pięknym i bardzo zróżnicowanym o czym przekonałem się o tym przez ostatnie miesiące mojej wymiany. Mam za sobą dwie wycieczki po tym wspaniałym kraju: wycieczka po regionie północno-wschodnim oraz wycieczka po Amazonii. Zacznijmy od tej pierwszej.

 

Nordeste – tak Brazylijczycy nazywają północno-wschodni region kraju samby. Na przełomie stycznia i lutego miałem przyjemność poznać niesamowite miejsca, które mieszczą się w jego obrębie. Zwiedzanie miast takich jak Rio de Janeiro, Salvador, Natal, Recife, Porto Seguro czy Brasilia było niesamowitym przeżyciem, które umożliwiło mi lepiej zrozumieć Brazylie i jej niesamowicie urozmaiconą kulturę, a także i historię. Zwyczaje i obrzędy ludzi zamieszkujący tamten rejon są iście fascynujące a odczucia które towarzyszyły mi podczas ich doświadczania są nie do zapomnienia.

Podczas podróży pokonałem prawie 12 tysięcy kilometrów autokarem co dla Polaków może wydawać się torturą, ale tutejszy transport jest znacznie bardziej komfortowy od naszego, więc nie było tak źle. Przez prawie miesiąc podróżowaliśmy (ja i inni wymieńcy, którzy zdecydowali się na tą wycieczkę) od miasta do miasta. Wspaniałe lokalizacje, które poznaliśmy w czasie wyprawy, a także i atmosfera jej towarzysząca złożyły się na naprawdę wyjątkowe doświadczenie.

 

 

Na początku maja rozpoczęła się druga wycieczka o bardzo obiecującej nazwie – „Expedição amazônica” czyli po polsku „Ekspedycja Amazońska”. Rozpocząłem ją od pokonania samolotem prawie pięciu tysięcy kilometrów do stolicy stanu Amazonas – Manaus.

Po przylocie wszyscy udaliśmy się do hotelu, gdzie omówiliśmy program na następny tydzień. Rankiem następnego dnia udaliśmy się do centrum miasta w celu poznania jego historii i zabytków. Wszystko to było w porządku, ale najlepsza część wycieczki, na którą wszyscy czekali była jeszcze przed nami. Rozpoczęła się ona dnia czwartego, kiedy to poznaliśmy nasze nowe domy – łodzie. Było ich trzy. Ja wylądowałem na łódce o bardzo pasującej do mojego zachowania nazwie – bicho preguiça, czyli leniwiec. Przypadek?

Przez następne sześć dni pływaliśmy po Rio Negro rozkoszując się widokiem największego lasu deszczowego na ziemi. Po krótkim czasie wszyscy uczestnicy wycieczki wyłączyli swoje telefony a razem z nimi i czas, który zatrzymał się dla nas w tym niezwykłym miejscu. Jedynym zegarkiem było dla nas słońce. Spotkania z Indianami, dzikie zwierzęta, pływanie w rzece, jedzenie mrówek czy spanie w dżungli to tylko niektóre z niezliczonych aktywności, które zapewniły nam niesamowite przeżycia. Co ciekawe ani razu nie zostałem ugryziony przez komara.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i po paru dniach wszyscy wróciliśmy na ląd, a stamtąd na lotnisko. Jestem pewien, że do końca życia nie zapomnę tego miejsca ani tych wspaniałych ludzi, którzy uczynili tą wycieczkę fenomenalną. W Amazonii zostawiłem kawałek mojego serca, po który mam w planach wrócić.

 

 

Po tych wspaniałych wycieczkach, musiałem z trudem wrócic do codzienności. Niedawno mieliśmy ostatnie spotkanie dystryktalne, gdzie pożegnałem większość moich przyjaciół, z którymi nie zobaczę się przez długi czas. Dni mijały i od dwóch tygodni towarzystwo wymieńców z mojego miasteczka też się rozjeżdża. Z ośmiu zrobiło się dwoje.

Teraz zostało mi tylko 2 tygodnie do końca wymiany. Aż trudno mi w to uwierzyć. Jeszcze pamiętam jak wystraszony wsiadałem do samolotu nie wiedząc co mnie czeka.

 

Co do powrotu mam bardzo mieszane uczucia… Z jednej strony tęsknię za Polską, ale z drugiej, Brazylię będę opuszczał z wielkim żalem.

 

 

 

 

Więcej relacji tej osoby: