Tenis, homecoming i zawody z „marching band”

Tenis,  homecoming i zawody z „marching band”

Minęły ponad 2 miesiące odkąd przyjechałem na wymianę. Przyleciałem do Cody, Wyoming 10 sierpnia, po 22 godzinnej podróży. Na lotnisku przywitały mnie moje host rodziny, wraz z ich znajomymi oraz klub rotary.
Pierwsze dni mijały głównie na poznawaniu się z rodziną, ekscytacją oraz poznawaniem nowej kultury. Niestety po 2 dniach pobytu zachorowałem i od próbowałem się wyleczyć, ponieważ musiałem zagrać w „play-offach” do drużyny tenisowej. Moja pierwsza gra w tenisa wyglądała tak, że rozchorowany z jet lagiem o 7 rano grałem 2 setowy mecz, niestety nie wszystko poszło wokół mojej myśli ale po ponad tygodniu codziennej gry dostałem się do pierwszego składu. Od tego czasu moja wymiana polegała głównie na grze w tenisa.

Na pierwszej wycieczce tenisowej, która jest w 100% opłacana przesz szkołe (!) zatrzymaliśmy się w miasteczku, które miało populacje mniejszą niż jedno osiedle, gdzie byłą lodziarnia, lody jak lody były całkiem dobre, jedyną różnicą, było to, że ich jedna gałka była wielkości naszych 5! Bailey, jeden z zawodników założył sie z trenerem, że zje 4. Po 5 minutach musiał włożyć lody to ich ogromnego kubka na napoje gazowane.

 

W trakcie kolejnego miesiąca całą szkoła żyła homecoming, nawet nauczyciele przebierali się codziennie w ramach „homecoming week”

 

Jako, iż gram na werblu w „marching band” w trakcie meczu footballu mieliśmy nasz pierwszy występ.

Pod koniec września pojechaliśmy na zawody stanowe z tenisa, gdzie zająłem drugie miejsce, a jako drużyna zajęliśmy 3.

Piszę tą relacje 16.10, a 15.10, czyli wczoraj mieliśmy stanowe zawody z „marching band”, gdzie dostaliśmy najlepszą z możliwych ocen (superior) i jesteśmy uznawani, za jednych z lepszych orkiestr. ( nasi dyrygenci i z tyłu ja)

Mimo, iż tęsknie za domem, bardzo przyjemnie spędza mi się tu czas, zaczynam trochę odczuwać to, ze jestem, na początku wydawało się, ze jestem tutaj na trochę dłuższych wakacjach, teraz gdy wydaje mi się, ze jestem tu pól życia i orientuje się, ze nawet nie minęła polowa wymiany zaczynam odczuwać tęsknotę do ojczyzny, rodziny, przyjaciół, kota, psa i normalnego chleba.

 

Więcej relacji tej osoby: