Tak, to już!

Tak, to już!

Tak, to już!

Cały rok z niecierpliwością wypełniałam wszystkie niezbędne dokumenty i czekałam na początek przygody życia. Dużo załatwiania, sporo problemów ale na szczęście wszystko się udało i wyleciałam z Warszawy 31 lipca. Z przesiadką we Frankfurcie przybyłam do Denver po godzinie 15 tego samego dnia. Sama przesiadka obyła się bez problemów a praktycznie cały lot polegał na rozmyślaniu czemu zdecydowałam się na tak odważny krok w moim 16-letnim życiu. W tamtym momencie zaczęłam mocno panikować.

Po przylocie przywitała mnie moja tzw. host rodzina 0 wraz z dziewczyną, która wróciła właśnie z wymiany z Niemiec. W tamtej chwili pozwoliłam sobie na łzy szczęścia. Nie mogłam uwierzyć, że jestem zza oceanem i przez rok będzie to mój nowy dom.

 

Trafiłam do niewielkiego malowniczego miasteczka Westcliffe położonego w górach na południu stanu Kolorado. Razem z sąsiadującym Silver Cliff liczy mniej więcej 1500 mieszkańców a większość domów mieści się na okołu 2400 m n.p.m. Jeśli jest potrzeba większych zakupów itp. wtedy mieszkańcy udają się do większego miasta Pueblo oddalonego około godzinę jazdy stąd.

 

Po dniu odpoczynku wraz z rodziną wyruszyliśmy do Riverton w stanie Wyoming. Przez 5 dni miałam okazję poznać bliżej krewnych host rodziców. Muszę przyznać, że była to szalona przygoda. Wszystko zaczęło się od lotu awionetką należącego do host taty.

 

Na miejscu po raz pierwszy próbowałam regionalnych przysmaków. Niestety jak dla mnie jedzenie tutaj jest naprawdę okropne. Nie jestem fanką mięsa a tutaj ono jest praktycznie wszędzie.

Przez te parę dni zdążyliśmy pójść na kłady oraz popływać motorówką. Tam po raz pierwszy spróbowałam serfowania. Staram się tutaj korzystać z każdej okazji jaką mam. Najmocniej jednak oczekiwałam pójścia na rodeo. Spodziewałam się kowbojów i byków natomiast zamiast tego uczestniczyłam w Truck Pullingu oraz Demolition Derby. Pierwszy konkurs polegał na przeciągnięciu autem ciężkiej platformy jak najdalej w jak najkrótszym czasie, drugi natomiast na niszczeniu swoich aut nawzajem. Ludzi było naprawdę dużo. To tak własnie spędzają oni czas w Wyoming.

Po powrocie nastał czas na uzgadnianie wszystkiego ze szkołą. 16 lipca zaczęłam tutaj swoją edukację. Szkołę mam od poniedziałku do czwartku ze względu na duże odległości do szkoły. Dziennie mam 8 przedmiotów plus treningi. Postanowiłam zostać tutaj cheerleaderką i czuję że będzie to ciekawa przygoda. Pierwsze treningi i mecz już za mną.

.

Także wtedy nastał czas na zmianę rodziny. Czuję, że z nimi kolejne miesiące będą szalone. Jest nas dużo więc i dużo się dzieję.

 

Chciałabym jeszcze podziękować RC Białystok i mojej mamie za tą możliwość wyjazdu. Chociaż wszystko wygląda wspaniale, nie jest wcale łatwo. Ta roczna podróż to prawdziwa szkoła życia.

Jeśli ktoś ma jakieś pytania to zachęcam do kontaktu mailowego.

Więcej relacji tej osoby: