Tajwan to dziwny kraj…

Tajwan to dziwny kraj…

Dobry wieczór, albo dzień dobry, w zależności gdzie jesteście.

U mnie jest sobota wieczór, dzisiaj zakonczyl sie moj pierwszy tydzien w Tajwanskim liceum, 平镇高中。

Pierwszy tydzień roboczy trwał 6 dni, poniewaz za niecaly tydzien bedzie pare dni wolnych z powodu święta. Czuje się coraz bardziej jak w domu. Już nawet rozumiem, jak ktoś klnie, to jak połowa języka.

Tajwan można nazwać po prostu dziwnym. To chyb najlepsze słowo, jaie opisuje ten kraj, dziwny. Przekłada się to na szkołę, lekcje zaczynaja sie o 8:10, kazda lekcja trwa 50 minut, stanowcza ich większość w tej samej sali (212 here). Do szkoły trzeba przyjsc najpozniej na 7:30, pomiedzy ta godzina a 8:10 jest czas na naukę własną. Nie wolno wtedy uzywac telefonow ani rozmawiać. Lekcje trwaja codziennie do 16:55. By nie oszaleć i zeby nie pasc z wyczerpania, istnieje godzinna przerwa w południe. Pierwsze pol na zjedzenie lunchu, pośmieszkowanie, drugie pół na drzemke. Tak, drzemke. Nauczyciele kaza Ci spac. Poza takimi lekcjami jak chemia, geografia, matma, angielski (którego wyniki w porownaniu do nakladu pracy w niego wlozonego sa naprawde marne imho) są też kluby i zajecia dodatkowe. Klub mozna wybrac tylko jeden, ja wybralem taniec towarzyski, ale byly do wyboru m.in. taekwondo, gotowanie, street dance, gitara, granie w zespole…… Z zajeć dodatkowych wybralem yogę (ktora okazala sie byc klasa łączącą yogę i balet, wiec moja heteroseksualnosc jest poddana ciezkiej probie) oraz japonski, ktorego na razie mialem jedna lekcje, ale to o tym za chwile.

Jestem w klasie 212, moi koledzy z klasy sa ode mnie dwa lat młodsi, ale mam tez pare lekcji z innymy klasami, muzyke i sztuke z dwiema roznymi klasami pierwszymi i gotowanie (TAK, DWIE GODZINY GOTOWANIA, JAK NA RAZIE DWA TYPY CIASTEK MNIAM). Czuje się, jak Eminem, tylko ludzie dookola mnie nie mowia po angielsku. „Y’all act like you’ve never seen a white person before.” idealnie oddaje sprawe. Wszyscy są mna niesamowicie zainteresowani, chca, zebym usiadl wlasnie z nimi, kazdej klasie przedstawialem siebie i Polske a nawet powiedzialem kilka zdan po chinsku przed dwoma tysiacami uczniow na apelu generalnym. Ile ludzie tutaj wiedza o Polsce? A no tyle, że Chopin sie tu urodzil. Mówią na niego Xiaobang. Oto kilka przykladowych pytan i odpowiedzi z prezentacji :

„-W jakim jezyku mowicie, po niemiecku?
-Nie, od jakichs 70 lat nie.”
„-Czy to jest gdzieś w Rosji?
-Nie, obok Rosji.
-Aaaa, w Niemczech?
-………”
„-Czy uwazasz, że jestem przystojny?” Pozostawilem bez odpowiedzi.

Jak na razie na wszystkie prosby o zrobienie sobie zdjeica odpowiedzialem przychylnie, bedzie ich ze sto. Może powinienem zbierac oplate, 5zł hehe. Lekcja japonskiego o ktorej juz wspomnialem byla ciekawym przezyciem. Uczniowie mieli sie przedstawic reszcie klasy, z czego najwyrazniej dla 70% osob w tej klasie znaczy to : przedstawic sie mnie. Przywyklem juz do tego, ze co trzecia osoba mi mowi, jaki jestem wysoki i przystojny, albo, że ktoś podchodzi na srodku korytarza, mowi mi „hello”, usmiecha sie i ucieka na drugi koniec szkoly.  To chyba normalne.

Od nauki jezyka chce mi sie umrzec z przemeczenia mozgu, ale jestem zadowolony z ogromnych postepow i w nauce i we wzroscie mojej sily woli, pracowitosci i cierpliwosci. Jeszcze ani razu nie zauwazylem, by ktorys z moich kolegow sie skarzyl na swoj los w szkole (poza jednym swiezakiem na muzyce)i ja robie tak samo. Za to nauczyciele angielskiego stawiaja mnie jako przyklad pracowitosci i sumiennosci reszcie klasy. Troche to dziwne. Tak samo jak to, ze przyklady na angielskim odnosza sie czesto do gier komputerowych w ktore gralem w Polsce czy tez widze moje imie bezpresrdnio na tablicy. „If I come to Artur’s I will ______”

Kończąc, jestem wyczerpany i szczesliwy.

 

Więcej relacji tej osoby: