Swoją roczną przygodę zaczęłam 6 sierpnia

Swoją roczną przygodę zaczęłam 6 sierpnia

Właśnie teraz postaram się zrobić najtrudniejszą rzecz, a mianowicie, postaram się opisać mój ponad miesięczny pobyt w Brazylii w najkrótszy sposób jaki tylko mogę. Uwierzcie mi, to trudne. Wasze życie niby jest tutaj dość normalne, a jednak z każdym dniem zaskakuje Was coś nowego.

Swoją roczną przygodę zaczęłam 6 sierpnia, kiedy pojawiłam się na lotnisku w Kurytybie. W momencie kiedy zobaczyłam swoje host rodziny oraz mnóstwo innych ludzi, którzy na mnie tam czekali, cały mój stres związany z lotami i rozstaniem się z rodziną wtedy odpuścił, a co za tym idzie z emocji pojawiły się i łzy. Tak.. Zaczęłam płakać. Strasznie płakać. Ale to ze szczęścia. Dopiero po przytuleniu się ze wszystkimi uspokoiłam się i mogliśmy pojechać realizować dalszy plan dnia. I wtedy wszystko, o czym już długo przed wylotem myślałam i sobie wyobrażałam, zaczęło dziać się naprawdę…

Jeżeli chodzi o ludzi, to z pewnością różnią się oni nieco od Polaków. Mieszkam w małym mieście, wszyscy siebie znają, jest naprawdę (jak na Brazylię) bardzo bezpiecznie. Ludzie zawsze się do siebie uśmiechają i witają. Są bardzo mili i to samo mogę powiedzieć o wszystkich swoich host rodzinach oraz o osobach z mojego klubu w São Mateus do Sul.

 

Z początku martwiło mnie to, że mieszkam w tak małym mieście, bo szczerze mówiąc, nie mam tu jeszcze zbyt wielu przyjaciół i, co gorsze, mało jest tu miejsc, gdzie można wyjść i „coś porobić”. Wiecie o co chodzi. W São Mateus jestem sama, większość studentów z mojego dystryktu mieszka w Kurytybie. Ale na szczęście już teraz znam dużo osób (z rodziny lub znajomych), którzy mieszkają w Kurytybie lub jeżdżą tam dość często, więc myślę, że nie będę miała problemu z dojazdem tam (a jest to mniej więcej 2h stąd), a nawet z czasem będę miała pewnie jeszcze więcej możliwości. Zaczęłam zastanawiać się nad plusami mieszkania tutaj i to pomogło mi przestać się martwić. Kurytyba jest dużym miastem, jest tam naprawdę niebezpiecznie, cały czas trzeba być uważnym, pilnować się, o wszystkim pamiętać.. Tu nie. Tu jest naprawdę bezpiecznie i ludzie sobie ufają. Nie mam się czego bać, a uświadomiłam sobie, że to jest jednak na wymianie bardzo ważne. Po co mi więcej stresu? Jestem wyluzowana, o to nie muszę się martwić. Poza tym, teraz widzę, że naprawdę nie żałuję mieszkania tutaj, bo po prostu uwielbiam mieszkańców tego miasta. Ludzie z klubu, znajomi rodziny, host rodziny, rówieśnicy, nauczyciele! Wszyscy tu są tacy zawsze zadowoleni i, co najważniejsze, bardzo pomocni!

 

Szkołę mam bardzo fajną. Trochę różni się od polskich, ale nie będę się zagłębiać. Przelećcie, sprawdźcie sami! 😀 Wyjątkowo w moim roczniku nie ma zbyt wiele osób.

Właściwie oprócz mnie jest jeszcze jeden chłopak i jedna dziewczyna. Oczywiście, jak na razie, nic tam nie robię, bo niczego nie rozumiem, ale już teraz mogę powiedzieć, że z pewnością rozumiem więcej po portugalsku niż na początku! Oby tak dalej!! Już chciałabym rozmawiać ze wszystkimi nauczycielami i uczniami w szkole, bo prawdę mówiąc, średnio u nich z angielskim.

 

 

Okej, przyznam się i do tych mniej przyjemnych rzeczy. Być może komuś z Was to w przyszłości pomoże. Po mniej więcej miesiącu ( bo teraz są już prawie dwa!) przechodziłam tzw. kryzys.. Nie będę Was oszukiwać. Przez ten pierwszy miesiąc wszystko poznawałam, byłam zajęta, przejęta no i nie minęło aż tak wiele czasu od wylotu. Po miesiącu przez kilka dni czułam się naprawdę strasznie. Uświadomiłam sobie, że pomimo tego, że spodziewałam się raczej wszystkiego co mnie tu spotka, muszę przyznać, że będąc tutaj i doświadczając na własnej skórze tej wymiany, jest to trudniejsze niż myślałam. Jest to naprawdę wspaniała szansa i możliwość, ale dla odważnych. Trwało to może około tygodnia. W ciągu dnia łzy w oczach a wieczorami płacz do poduszki. Tak było. Teraz Was już pocieszę. Mimo tego, że wtedy wydawało mi się to bardzo poważne i miałam naprawdę straszne myśli, to mija. Jedyne co Wam mogę doradzić to to, żebyście byli cierpliwi i zanim podejmiecie jakąkolwiek decyzje, prześpijcie się z nią kilka nocy. Być może wszystko się zmieni. Teraz cieszę się już każdym dniem i widzę, że z dnia na dzień jest po prostu coraz lepiej i coraz bardziej przyzwyczajam się do życia tutaj. Warto było być silnym i to wszystko wytrzymać. To będzie po prostu częścią Waszej wymiany.

 

Studentów z mojego dystryktu widziałam dopiero dwa razy, ale już mogę powiedzieć, że poznałam i rozmawiałam z wieloma ludźmi z całego świata oraz bardzo dobrze się bawiłam .

Myślę, że jak do tej pory podzieliłam się z Wami najważniejszymi informacjami. Pamiętajcie, że pobyt tak daleko od domu z pewnością Was dużo nauczy i być może uświadomi Wam też, jakie są Wasze priorytety w życiu, tak jak mi J Bądźcie silni i odważni, opłaca się! Nie żałuję, że tu jestem. Jestem bardzo wdzięczna! Przede wszystkim moim rodzicom i dziękuję im, za tę możliwość bycia tutaj, z całego serca!

A i pamiętajcie! Nie popełnijcie tak głupiego błędu co ja.. Weźcie ze sobą flagę Polski, przyda się !

 

 

Więcej relacji tej osoby: