Słynna trzytygodniowa wycieczka Ruta Maya

Słynna trzytygodniowa wycieczka Ruta Maya

 

Końcówka listopada i grudzień były dla mnie czasem wyjątkowym, odbyła się bowiem słynna trzytygodniowa wycieczka Ruta Maya, która rozpoczyna się w stolicy kraju, Meksyku, a kończy w półwyspie Jukatan, w bardzo turystycznym Cancún.

Rozpoczęliśmy zwiedzając dom Fridy Kahlo w turystycznej Coyoacán oraz pływając na łódkach w kanałach Xochimilco.

 

 

W kolejnych dniach odwiedziliśmy piramidy w Teotihuacán, Bazylikę Matki Bożej z Guadalupe oraz pełne zabytków centrum miasta. Meksyk zrobił na mnie ogromne wrażenie, jakże różni się od Tijuany, w której mieszkam. Jest więcej zieleni, ulice w centrum miasta są czyste. Mnóstwo barów i restauracji, majestatyczne drapacze chmur, a także zabytkowe budynki z epoki kolonialnej.

 

 

Po czterech dniach spędzonych w tej ciekawej metropolii udaliśmy się do stanu Veracruz, w dzicz, gdzie mieliśmy obóz pod nazwą „Zielony Meksyk”. Była to zupełnie inna forma wypoczynku. Spaliśmy w namiotach. Aktywność sportowa zastąpiła nam zwiedzanie. Wybraliśmy się do kanionu górskiej rzeki, przedzieraliśmy się przez chaszcze, często musieliśmy przepływać przez zalane części wąwozu. Było naprawdę świetnie! W kolejnych dniach czekała na nas jeszcze lepsza zabawa – rafting. To naprawdę wspaniałe uczucie siedząc w pontonie i wiosłując, będąc nieustannie zalewanym przez zimną wodę z rwącej górskiej rzeki La Antigua. Poza tym mieliśmy wiele konkursów i zabaw na terenie naszego obozowiska.

 

Następnie dotarliśmy do stanu Chiapas, gdzie łodzią wyruszyliśmy na wycieczką do Kanionu Sumidero, słynącego ze swoich ścian sięgających 1200 metrów wysokości. Nie muszę chyba opisywać, jak niezwykłe były tam widoki. Poza tym mieliśmy szczęście zobaczyć małpki skaczące po drzewach i wygrzewające się na plaży krokodyle. Rewelacja! Noc spędziliśmy w pięknej turystycznej miejscowości San Cristóbal de las Casas.

 

 

Podążając na południe zatrzymaliśmy się, aby wykąpać się w okolicach przepięknych wodospadów Aqua Azul, a kolejnego dnia zwiedziliśmy starożytne miasto Majów – Palenque. Przepiękne piramidy, bardzo gorąco i parno, w końcu było to w środku puszczy.

Potem zwiedziliśmy również inne miasto Majów – Calakmul. Mogliśmy wspiąć się na szczyt piramidy i rozejrzeć się dookoła. Nie było nic poza zielenią drzew, morze zieleni, aż po horyzont. Widok zapierający dech w piersiach. Tego samego zobaczyliśmy w Xcaret fantastyczne przedstawienie pt. „Spektakularny Meksyk”., opowiadające historię tego niezwykłego kraju. Brali w nim udział zarówno ludzie, jak i zwierzęta, tj. konie, ptaki. Mnóstwo efektów specjalnych. Bardzo mi się podobało.

Kolejny dzień naszej wycieczki szlakiem Majów był wprost rewelacyjny. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Mahaual, nad Morzem Karaibskim. Mimo że mieliśmu tam dzień wolny, przeżyłem tam największe przygody z całej wycieczki. Najpierw bowiem poszedłem na snorkeling z kilkunastoosobową grupą moich kolegów. Widzieliśmy i dotykaliśmy żółwie morskie pływające w turkusowej wodzie Morza Karaibskiego. Coś wspaniałego! Ale po zaledwie godzinie spróbowałem czegoś jeszcze lepszego – prawdziwego nurkowania z butlą tlenową. Po długim szkoleniu w końcu zeszliśmy na głębokość 13 metrów, aby podziwiać podmorskie życie – widziałem langustę, płaszczki, mnóstwo kolorowych ryb, krabów i innych fascynujących zwierząt. Było fantastycznie! Na pewno wrócę do nurkowania, bo to coś rewelacyjnego.

 

 

W dalszej części wycieczki odwiedziliśmy śliczną słodkowodną lagunę w Bacaral, uroczą wyspę Cozumel oraz cenotes w Chikin Ha. Mieliśmy okazję nurkować w cenotes, w przezroczystej, bardzo czystej wodzie. Nie zabrakło też tyrolki i specjalnej ceremonii religijnej Majów.

Niezwykłe wrażenie wywarła na mnie piramida w Chichén Itzá, jeden z nowych siedmiu cudów wiata. Tam usłyszałem też po raz pierwszy naturalną rozmowę w języku Majów – sprzedawcy pamiątek nie mówili do siebie po hiszpańsku, ale właśnie w tym języku.

 

 

Ostatnie dni spędziliśmy na wyspie Holbox na Morzu Karaibskim. Mogliśmy cieszyć się słońcem, bieluśkim piaskiem i ciepłą wodą, leżeć w hamaku i rozmyślać nad naszym wielkim szczęściem, jakie mamy dzięki naszym kochanym rodzicom, którzy pozwolili nam wziąć udział w wymianie.

W końcu nadszedł 12 grudnia, wróciliśmy promem na ląd i pojechaliśmy do Cancún. Ostatnia pożegnalna impreza na plaży. Wiele osób miało łzy w oczach, ale następnego dnia się rozstaliśmy. Minęły trzy tygodnie fantastycznej zabawy, trzy tygodnie, które pozwoliły nam poznać prawie w pełni ten przepiękny i niezwykle ciekawy kraj, kraj w którym można znaleźć właściwie wszystko. Morze, góry, lasy, łąki, jeziora, złote plaże i palmy, dżungle pełne dzikich zwierząt, pustynie. Niewątpliwie Meksyk jest jednym z najpiękniejszych krajów świata. Na pewno będę go odwiedzał i zachęcam do tego wszystkich.

Więcej relacji tej osoby: