Pierwsze dwa miesiące wymiany…

Pierwsze dwa miesiące wymiany…

La paz!

W poniedzialek minely dwa miesiace mojej wymiany. Przybylam na lotnisko w Waszyngtonie 3 sierpnia okolo 20 tutejszego czasu. Tak bardzo sie cieszylam faktem, ze moge oddychac amerykanskim wreszcie powietrzem i ze za chwile spotkam moja nowa rodzine. Nie przypuszczalam, ze na lotnisku spedze jeszcze okolo 2 godzin stojac w olbrzymiej kolejce ku kontroli paszportowej.

 

Ja tuz przed wyjazdem, nie patrzcie na moje wory pod oczami, ale nie moglam spac w nocy z podekscytowania. Na szczescie Amerykanie wpuscili mnie do swojego kraju zyczac udanego pobytu. Od razu pierwsza rzecza, ktora rzucila mi sie w oczy byla roznorodnosc. Kazdy mial inny kolor skory, inne rysy twarzy, kazdy byl zupelnie inny. Bedac w Europie nigdy wczesniej nie widzialam czegos takiego.

 

Lot

Uff, odnalazlam swoja walizke i popedzialm ku mojej rodzinie. Oprocz nich czekala na mnie rowniez Mykelle z tutejszego klubu Rotary i jej maz (jak sie okazalo jest pilotem) oraz szef wymiany w naszym dystrykcie, Matt Leavitt.

 

Pierwszy tydzien w Ameryce z moja nowa rodzina byl naprawde szalony. Lucie i Steven nie sa typowymi Amerykanami. Przeprowadzili sie do Virginii pare lat temu z Kanady z Quebecu. Ich ojczysty jezyk to francuski i na poczatku mieli problem z rozmawianiem po angielsku w moim towarzystwie. Czasem czulam sie dziwnie bo byly to moje pierwsze dni w obcym kraju, probujac poslugiwac sie nowym jezykiem. Caly czas chrzakalam, zeby przypomniec im o sobie.

Pierwszego dnia nie czulam w ogole zmeczenia i mialam duzo energii, co bylo dosc dziwne, bo normalnie ludzie przezywaja wtedy ciezkie chwile z jet lagiem. Nie moglam spac. Na drugi dzien wstalam bardzo wczesnie bo okolo 9. Mialam zamiar spac do poludnia, zeby wyeliminowac ewentualny jet lag, ale po prostu nie moglam dluzej zasnac. Gdy wstalam moja hmama patrzyla na mnie ze zdziwieniem smiejac sie, ze dlugo spalam. Dlugo??? Lucie oznajmila, ze tego dnia jedziemy do szkoly poznac nauczycieli i ewentualnie zmienic plan.

Okolo poludnia przyjechala po nas Mykelle (nie, nie jest moja counsellor ale czuje, jakby nia byla) i pojechalysmy do szkoly. Nie moglam uwierzyc, ze wszystko tu jest takie duze. Duze samochody, szerokie ulice, wielkie domy (bez plotow) i wszedzie, ale to wszedzie sa amerykanskie flagi. Gdy dotarlysmy do szkoly, stwierdzilam, ze jest to najwieksze liceum jakie w zyciu widzialam. Nie mowie o samej szkole. Caly kompleks wokol niej jest przeogromny. 6 kortow tenisowych, boisko dla baseballistow, boisko dla hockeistek, pole golfowe, boisko dla futballistow, bieznie i mnostwo innych obiektow oraz maly stadion dla futballistow amerykanskich.

Tak, tak wyglada typowe, sredniej wielkosci liceum amerykanskie. Uczeszcza do niego okolo 1500 uczniow.

 

W szkole poznalam moich przyszlych nauczycieli i dostalam tone papierow (w tym roznych deklaracji) do podpisania. Okazalo sie, ze na angielski mielismy tak zwany summer assignment czyli zadanie domowe na wakacje. Podczas gdy Amerykanie mieli na wykonanie swojej pracy 3 miesiace, ja mialam 5 dni 🙁 Musialam zdobyc “Wladce much”, przeczytac i napisac esej. Poniewaz moj angielski nie byl na wybitnym poziomie, postanowilam, ze najpierw przeczytam polska, a nastepnie angielska wersje. Wyszlo z tego tyle, ze przeczytalam tylko po polsku.

Moj plan do szkoly wygladal nastepujaca:

  • WF zaawansowany
  • gitara
  • Angielski 12 z honorami
  • Anatomia i fizjologia 12 z honorami

Mialam dylemat nad zmiana klasy z gitara i wf, bo szczerze mowiac nigdy nie lubialm wf-u i wyraznie powiedzialam mojej host mamie, ze nie chce miec wf-u.

Po powrocie do domu zaczely sie moje probklemy z jet lagiem. Wiedzialam, ze musze czytac ksiazke, ale moje oczy odmawialy mi posluszenstwa. Chcialam isc spac, ale wiedzialam, ze nie moge, ze musze wytrwac do wieczora. Tylko tyle, ze wieczorem mielismy sie stawic na imprezie pozegnalnej dla corki Mykelle (Sonya pojechala do Danii na wymiane). Tak wiec udalismy sie na impreze, ktora okazala sie bardzo fajna. Wiekszosc ludzi, znajomych Sonii, byli homeschoolers, czyli uczacy sie w domu. Bylo ognisko i bylo naprawde fajnie.

Kolejne dni spedzilam na czytaniu “Wladcy much” i pomocy w domu. Musielismy wszystko przygotowac na przyjecie urodzinowe mojego htaty Stevena. Zaoferowalam sie, ze upieke tort i tak tez zrobilam. Na przyjecie przybylo ponad dwadziescia osob. Poznalam tam moja 3 rodzine i nie moga sie doczekac kiedy do nich przyjade i bede im gotowac.

W taki sposob minely moje krotkie wakcje. Nadszedl czas szkoly i bardzo szybko zdalam sobie sprawe, ze musze zmienic wf na cos innego. Padlo na gotowanie i odzywianie i jestem bardzo szczesliwa z tego powodu. Pierwszy raz w zyciu dowiedzialam sie tyle o widaminach, makro- i mikroelementach oraz przyborach kuchennych.

Gitara pomimo moich watpliwosci okazala sie rownie trafnym wyborem. Nauczylam sie grac klasycznie i z akordami. Umiem czytac nuty i zagrac polskie koledy, “Ode do radosci” a nawet hymn Stanow Zjednoczonych. Nauczyciel powiedzial, ze mam talent, bo prawie wszystkie z tych piosenek nauczylam sie grac ze sluchu, nie z nut. Generalnie Mr Roach nie nauczyl mnie niczego. Nie rozumiem do konca jaka jest jego funkcja w tej klasie. Caly czas siedzi z komputerem albo rozmawia z zona w magazynie. Klasa od gitary okazala sie rowniez trafnym wyborem, bo mamy duzo luzu wiec caly czas moge rozmawiac ze znajomymi i doskonalic moj angielski.

Kolejna klasa, angielski, okazal sie inny niz przypuszczalam. Po przeczytaniu setek blogow wymiencow, spodziewalam sie, ze bedzie luz, bede mogla czytac sobie w ciszy moja ulubiona ksiazke a potem napisac o niej esej. Bylam w ogrooooomnym bledzie. Lektury, ktore przeczytalismy i omowilismy do tej pory to “Beowulf”, “Canterbury tales” i “Macbeth”. Do tego napisalam juz chyba 10 esejow, mialam mnostwo quizow i testow, oddalam zbior 20 esejow, opowiadan i innych form literackich ktore przygotowalam w ciagu sierpnia i dolaczony do tego audyt. Poznalam mnostwo slow z jezyka staroangielskiego uzywanego w Szkocji i Walii. Cudownie 🙂

Najwiekszym wyzwaniem okazala sie anatomia. Jest zupelnym przeciwienstwem moich wyobrazen. Po raz kojelny z relacji bylych wymiencow bylam pewna, ze bedzie to bardzo ciekawa pelna doswiadczen klasa, bedziemy dostawac gotowe notatki i cala lekcje sluchac ciekawych historii i wyjasnien nauczycielki. Pierwszego dnia nie mialam zielonego pojecia o czym mowimy, dostalam ksiege do college’u i stos notatek, ktore musialam uzupelniac na biezaca na lekcji na podstawie tego co mowi Mrs Jones. Po tygodniu mialam ochote sie wypisac bo kompletnie nic nie rozumialam. Minely dwa miesiace i czuje, ze sie poprawiam. Coraz wiecej rozumiem, przywyklam juz do nienaturalnego toku lekcji. Przywyklam do siedzenia do poznej nocy nad zadaniami domowymi i konczeniem notatek z lekcji. Ta klasa dala mi powaznego kopa. Coraz powaniej zastanawiam sie o pojsciu bezposrednio na medycyne.

Oprocz tego intensywnie przez 7 tygodnii uczestniczylam w treningach druzyny cross country. Bylam rowniez na kilku zawodach. Nie wiecie ile razy chcialam sie poddac, podczas samych cwiczen. Myslam co powiedziec trenerowi, jest za goraca, zbyt parno, bola mnie kolana, stopy, palce, miesnie, glowa. I nie bylo to wytworem mojej wyobrazni ale prawda. Ale za kazdym razem myslalam sobie, ze po to wlasnie tu przyjechalam, zeby zrobic cos ze swoim zyciem, zeby sie nie poddawac. W tej tez druzynie poznalam exchange student z Hiszapnii, ktora stala sie moja przyjaciolka. I tak wytrwalam 7 tygodnii. Od samego poczatku mialam problemy z moimi palcami i paznokciami u stop. Nie bede sie tu rozpisywac na ten temat, ale powiem tyle, ze bylo to bardzo bolesne i bylo to przyczyna mojej rezygnacji z biegania. W sumie to teraz sie ciesze, bo mam o 3 godziny wiecej czasu po poludniu, ktore moge spozytkowac na odrabianie lekcji, nauke i zwiedzanie Culpeper.

Moja rada dla przyszlych wymiencow: zapisujcie sie do druzyn szkolnych, ja oczywiscie polecam xc. Jest to idealne miejsce do nawiazania nowych znajomosci i zdobycia przyjaciol. I dodam do tego, ze waszym najlepszym przyjacielem jest wasz usmiech. Jesli ludzie widza, ze jestescie pozytywnie nastawieni do zycia, od razu chca sie z wami zaprzyjaznic.

 

W polowie sierpnia dostalam spontaniczna propozycje od Mykelle, by leciec z nia do Nowego Orleanu. Tak naprawde slyszalam o tym pozysle w tydzien po moim przyjezdzie, ale myslalam, ze zartuje. Okazalo sie, ze nie zartowala i naprawde polecialysmy do Nowego Orleanu. Zabrala mnie z treningu i w samochodzie poznalam sie z excahnge student z Francji, ktora przyjechala tylko na miesiac do USA na zwiedzanie i mieszkala z roznymi rodzinami. Pojechalysmy z Mykelle na festyn na farmie dla dzieci chorych na raka i pomagalysmy sprzatac smieci rotarianom.

Potam udalysmy sie do niej do domu, typowego, amerykanskiego domu gdzie po raz pierwszy widzialam amerykanski telewizor (moi host rodzice nie maja telewizji) oraz spalam z Ree na lozku wodnym. Mykelle okazala sie najbardziej sponataniczna osoba jaka w zyciu widzialam. O godzinie 1 w nocy przyszla do naszego “nocnego kina” i oznajmila, ze wszystkie bilety sa juz zarezerwowane i bedziemy leciec na drugi dzien wieczorem a nie rano. Zapytala, czy chce isc w takim wypadku nazajutrz do szkoly. Bylam troche zsokowana, bo byla pierwsza w nocy a ja nawet nie zajrzalam do moich zadan domowych. Powiedzialam, ze pojde, Mykelle powiedziala, ze to byl zart i nigdzie nie pojde, bo bede niewyspana i smiala sie ze mnie. Tak wiec na drugi dzien obudzilysmy sie okolo 9 jadlysmy sobie spokojnie sniadanie, Mykelle szukala i znalazla bilety na 17 i zastanawialysmy sie co mozemy robic. Nagle wpadla na pomysl pojechania na lotnisko wczesniej i przywitania dwoch exchange studentow z mojego dystryktu. Wiedzielismy, ze Novia z Indonezji miala przybyc o 11 (byla 10). Zawsze pozytywna Mykelle doliczyla jej 1,5 godziny stania w kolejce do kontroli paszportow. Obudzilysmy syna Mykelle, i bedac w pizamie wsiedlismy do auta.

Na lotnisku okazalo sie niestety, ze Novia miala szczescie i spedzila tylko pol godziny w kolejce. Tak wlasnie przegapilismy jej przybycie. Coz, siedzielismy na lotnisku i czekalism na pore lunchu. Cala trojka wyjela komorki i zaczeli sobie robic selfie i snapy. Ja siedzialm i patrzylam sie glupio na ludzi a potem zaczelam czytac Wladce much po angielsku. Nie moja wina, ze ludzie z telefonem w reku robiacy zdjecia wszystkiego smiertelnie mnie irytuja. Po lunchu poszlismy przywitac Bodny’ego ze Slowacji ale okazalo sie z koleji, ze on mial pecha i musial czekac w kolejce 2 godziny, tak wiec nie zdazyl przyjsc do nas z kontoli paszpotow bo musielismy juz isc na samolot.

 

Nowy Orlean to cudowne miasto. Jazz i artysci na kazdym kroku. Mowiac to mysle o mojej siostrze, przyszlej artystce, bo to byloby idealne miejsce dla niej.



 

 

 

 

Mykelle wiedzac, ze nie mialam zbyt wielu okzaji na sprobowanie owocow morza w Polsce zabrala nas do kilku restauracji i barow serwujacych tylko owoce morza w roznej postaci. Mowie wam, jesli tylko kiedys bedziecie miec mozliwosc pojechania do USA, jedzcie do Nowego Orleanu sprobowac owocow morza. Krewetki sa tak pyszne jak opisuje to Forrest Gump.


 

Wycieczka do Nowego Orleanu nie byla jedyna atrakcja. W jeden z weekendow wybralam sie ze Stevenem i Lucie do D.C. Widzialam Bialy Dom (jest niewielki, mysle, ze mniejszy od palacu prezydenckiego w Warszawie), Capitol (jest ogromny), park Lincolna, Martina Luthera Kinga, Jeffersona, Washington Monument oraz byla w Muzeum Historii Indian.

Waszyngton to przepiekne miasto pelne parkow i pieknych budowli. Jedyna rzecza jaka mnie zdziwila bylo to, ze wszystkie budynki byly wzglednie niskie. Jest na to odpowiedz. Istnieje prawo, ktore narzuca maksymalna wysokosc dla Waszyngtonskich budynkow rowna 10 pietrom. Ogolnie wycieczka byla bardzo udana.


 

 

I tak mija mi tu czas. Glownie trening, nauka, w piatki mecze futballu a w weekendy zawsze cos. Dziekuje za mozliwosc wziecia udzialu w wymianie i za to, ze trafilam wlasnie tutaj.



 

 

Więcej relacji tej osoby: