Pierwsze miesiące bywają naprawdę ciężkie…

Pierwsze miesiące bywają naprawdę ciężkie…

Przede wszystkim muszę stwierdzić, że zajęło mi miesiąc żeby się zaaklimatyzować. Przyzwyczaić się do nowego domu, rodziny, szkoły i pogodzić się z myślą, że spędzę kolejne 9 miesięcy w małym miasteczku Newark w Stanach.

Pierwsze miesiące bywają naprawdę ciężkie, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Przede wszystkim  jestem w szkole jedynym wymieńcem, co trochę utrudnia sprawę.  Ludzie są bardzo mili ale na początku bali się do mnie podchodzić i ze mną rozmawiać, to ja musiałam robić pierwszy krok.

Teraz po 4 miesiącach jestem bardzo wdzięczna, bo to doświadczenie to najlepsza życiowa lekcja, jaką mogłam dostać. Teraz ludzie w szkole zaczęli mnie traktować jak ‘swojego’, znalazłam sobie grupę wspaniałych znajomych i uwielbiam spędzać z nimi czas. W listopadzie, tuż przed Thanksgiving  udałam się na Senior Trip do Waszyngtonu ze wszystkimi Seniorami z mojego liceum. Moją ulubioną częścią wycieczki była wizyta w Narodowym Muzeum Sztuki, gdzie widzieliśmy między innymi Van Gogha, Picasso czy Claude Monet. Część współczesna jest niesamowita. Ostatniej nocy mieliśmy też zorganizowany prywatny rejs po rzece Potomak, gdzie wszyscy tańczyli i śpiewali.

 

Thanksgiving polegało na tym, że zjechała się cała rodzina, mieliśmy uroczysty obiad składający się głównie z indyka, a potem oglądaliśmy w telewizji mecz futbolu i paradę Macy’s, która odbyła się z Nowym Jorku. Tego samego dnia w moim miasteczku odbywał się „Turkey Race” o długości 5 km, który organizowała moja druga host rodzina. Razem z moim host rodzeństwem i host tatą wzięliśmy w nim udział by spalić trochę kalorii przed obiadem ;).

 

Halloween! To zdecydowanie bardzo ważne święto tutaj. Pobliskie farmy były wypełnione dyniami i wszędzie były widoczne halloweenowe dekoracje. W szkole 31 października wszyscy byli przebrani, nawet nauczyciele! Wieczorem ulice były wypełnione dzieciakami, nastolatkami i dorosłymi biegającymi od domu do domu zbierając cukierki. Widok jak z Amerykańskich filmów. Oczywiście nie obyło się też bez „Halloween party”

 

Wraz ze wszystkimi wymieńcami z mojego dystryktu zostałam zaproszona na „Rotary Eastern Cities Dinner” gdzie miałam okazję poznać prezydenta Rotary International – John Germ. Uczestniczyłam też w jednym z największych Mannequin Challenge https://www.youtube.com/watch?v=SGVP0bp-1ro&sns=em

 

9 grudnia pierwszy raz w życiu odwiedziłam Nowy Jork! Była to 3 dniowa wycieczka zorganizowana przez Rotary. Pojechali na nią wszyscy wymieńcy z mojego dystryktu, plus 2 inne dystrykty. Miałam dużo szczęścia, że udało mi się zwiedzać Nowy Jork w okresie świątecznym. Na ulicach było dużo przepięknych dekoracji, widzieliśmy między innymi słynne olbrzymie drzewo świąteczne(niestety w ciągu dnia, więc nie było widać za bardzo dekoracji). Widzieliśmy też Time Square, Chelsea Market, 5th Avenue, Brooklyn Bridge, Manhattan I przedstawienie na Brodwayu pt. “Stomp”. Niestety organizatorzy zmienili nasz plan i nie udało nam się dotrzeć na China town, central park czy SOHO. Mimo wszystko uważam, że dużo widzieliśmy bo przecież nie da się zobaczyć całego Nowego Jorku tylko w 3 dni. Jestem pewna, że jeszcze wrócę do tego miasta.

 

Dla mnie przygotowania świąteczne zaczęły się od zrobienia kulek z masła orzechowego, tuż po Thanksgiving. Na Wigilie zjechała się cała rodzina, obiad wigilijny składał się głównie ze Steka z szynki, pieczonych ziemniaków i zielonej fasolki. Mieliśmy też pudding ryżowy na deser ( tu każda rodzina ma swojem tradycyjne dania wigilijne). Następnego dnia mieliśmy duże, uroczyste śniadanie, na które upiekłam makowca i rozpakowywaliśmy prezenty. Trwało to strasznie długo, bo każdy po kolei rozpakowywał 1 prezent, zaczynając od najstarszej osoby w rodzinie. Nie obyło się też bez „ugly sweater party” ze znajomymi.

 

28 grudnia przeprowadziłam się do 2 host rodziny. Znałam ich już wcześniej, bo moje host rodzeństwo chodzi ze mną do szkoły (z host siostrą mam nawet 2 lekcje). Bardzo ich lubię, bo nie są oni typową amerykańską rodziną. Są bardziej spontaniczni i śmieszni. Mój host tata Andy jest prawnikiem i ma w piwnicy swój pokój muzyczny, gdzie nagrywa przez siebie pisane utwory (udostępnił mi keyboard, bo gram na pianinie). Moja host mama Melissa jest bibliotekarką i bardzo mnie to cieszy, bo cały czas poprawia moją gramatykę i słownictwo. Mój host brat Jackson jest ode mnie rok starszy i cały czas gra na komputerze, więc za bardzo go nie spotykam w domu. Bardzo się cieszę, że mieszkam z Emmą, bo bierzemy tą samą matematykę, więc razem odrabiamy prace domowe. Mieszkam z nimi dopiero od paru dni a zdążyli mnie już zabrać na narty i codziennie mamy nowy, pełny atrakcji plan.

Jeśli chodzi o szkołę, to jest bardzo wesoło. Przede wszystkim zdecydowałam, że chcę wziąć astronomię i uważam, że to był traw w dziesiątkę. Omawiamy na lekcjach między innymi teorie wielkiego wybuchu czy podróże w czasie co jest niesamowicie fascynujące. Nauczyciele są pozytywni ale przy tym bardzo dobrze wszystko tłumaczą. Nie ukrywam, że w porównaniu do polskiej szkoły, ta jest dużo mniej stresująca jednak trzeba się uczyć by zdobywać dobre oceny. Poziom jest niższy, jednak zanim tu przyjechałam spodziewałam się dużo niższego poziomu. Na pewno będzie mi brakować mojego nauczyciela od matematyki, który codziennie w starannie dobranej koszuli i krawacie, przemieszcza się po szkole bez butów, czy mojego pana od wos-u, który co lekcje pokazuje nam śmieszne filmiki na youtubie, parodiujące polityków.

Po zakończeniu sezonu tenisa ziemnego, który poszedł mi bardzo dobrze (byłam nawet w lokalnej gazecie parę razy, zdecydowałam się też spróbować dostać się do szkolnego musicalu. Tegoroczna reprodukcja to „The Adams Family”. Udałam się na przesłuchania, gdzie pierwszą częścią był taniec, potem wraz z partnerem odgrywaliśmy linijki i na końcu śpiew solo. Śpiew był dla mnie zdecydowanie najtrudniejszy, bo nie jestem zbyt utalentowana w tym kierunku. Mimo wszystko udało się! Nie dostałam roli pierwszoplanowej czego się spodziewałam, ale będę głównie tańczyć i śpiewać w chórze, co mnie bardzo cieszy. Planuje też pomagać w robieniu kostiumów i scenografii. Nie mogę się doczekać efektu końcowego! Podobno będziemy wystawiać nasz musical na jakimś większym konkursie. Będzie się działo!

Wymianę dotychczas uważam za udaną, próbuje dużo nowych rzeczy, na które w życiu nie zdecydowała bym się w Polsce, ale chyba o to właśnie chodzi 😉

 

 

Więcej relacji tej osoby: