Pierwsze dni w Nowym Świecie…

Pierwsze dni w Nowym Świecie…

Drodzy przyjaciele z Rotary,

Moja podróż do Stanów Zjednoczonych Ameryki zaczęła się wcześnie rano o godzinie 3:56, kiedy po zjedzeniu ostatnich domowych pierogów przekroczyłem próg mojego domu.

 

Wraz z całą rodziną dotarliśmy na lotnisko im. Chopina w Warszawie o godzinie 4:07. Na lotnisku czule  pożegnałem się z rodziną, by następnie sprawnie przejść przez bramki kontrolne i odprawę paszportową.

O 13:38 po szybkim transferze na lotnisku we Francji byłem już w samolocie czekając na prawie ośmiogodzinny lot przez ocean do Cincinnati i dalej do Saint Louis.

Po wylądowaniu na lotnisku docelowym zostałem gorąco przywitany przez moją host rodzinę oraz liczne grono rotarian wraz z dwoma studentami wymiany ze Francji i Australii.

 

 

Po 24 godzinach podróży jednak moje zdolności lingwistyczne nie były w szczytowej formie, więc przywitanie nie trwało długo. Następnie udałem się wraz z rodziną do domu położonego w Carbondale w Illinois dwie godziny drogi z Saint Louis.

Temperatury i wilgotność powietrza okazały się dla mnie zdecydowanie zbyt wysokie, jednakże na szczęście wszędzie wewnątrz używa się tu klimatyzacji.

Już następnego dnia udaliśmy się do lokalnego parku narodowego oraz zwiedziliśmy miasteczko, w którym mieszkamy.

 

 

Zaledwie cztery dni później udałem się do szkoły porozmawiać z moim counselorem o moim planie lekcji. Zostałem zapisany jako Senior, czyli czwarta i ostatnia klasa highschool. Wybrałem lekcje fizyki, analizę matematyczną, zasady technologii, język angielski, ceramikę oraz sporty drużynowe. Następnie niecierpliwie czekałem przez kolejne dwa dni na rozpoczęcie szkoły. Rodzina, u której mieszkam jest wspaniała. Okazało się, że moja host siostra, Juliette, właśnie wróciła z wymiany ze Słowacji, więc ma bardzo duże zainteresowanie kulturą krajów słowiańskich. Moi host rodzice, Rodney i Sarah, są właścicielami lokalnego sklepu spożywczego, zatem wszystkie produkty, z których wspólnie gotujemy pochodzą z naszego sklepu. Mój host brat, Tristan, wyjechał na naukę do collegu, ale zanim to nastąpiło miałem okazję się z nim spotkać i zaprzyjaźnić.

 

 

Pierwszego dnia szkoły czułem się mocno podekscytowany oraz lekko zagubiony. Na szczęście uczniowie okazali się bardzo przyjaźni i pomogli mi odnaleźć się w nowej sytuacji. Wszyscy uczniowie są bardzo zainteresowani moją osobą oraz bardzo chętnie pomagają mi zrozumieć zasady panujące w szkole. Lekcje prowadzone są tu znacznie swobodniej, a uczniowie mają bardzo dobre relacje z nauczycielami. Po krótkim czasie większość uczniów szkoły dobrze mnie rozpoznawała, wiedziała dokładnie skąd i kim jestem. W następny weekend ojciec mojej host mamy zaprosił mnie na lokalny uniwersytet, SIU Carbondale, żebym poznał profesorów z Polski, którzy tam pracują i prowadzą prace naukowe. Dzięki nim poznałem środowisko lokalnej Polonii, która spotyka się tutaj w każdą niedzielę w jednej z kawiarni w centrum miasta. Dwa tygodnie po moim przyjeździe do USA w Carbondale zaczęło przybywać turystów oraz pojawili się naukowcy z NASA, którzy przyjechali na lokalną uczelnie.

 

 

Okazało się, że właśnie niedaleko naszego miasteczka będzie miało miejsce najdłuższe zaćmienie słońca możliwe do obserwacji w najbliższych latach. We wszystkich sklepach i placówkach publicznych rozdawano okulary do obserwacji słońca, a w naszej szkole oraz na uczelni odbywały się prelekcje na temat tego niezwykłego zjawiska. Wszędzie w wisiały plakaty informacyjne i dekoracje z okazji zaćmienia słońca. Miasteczko żyło tym wydarzeniem. W dzień zaćmienia lekcje w szkole były odwołane, więc pojechałem wraz z ojcem mojej host mamy do jego przyjaciół. Mieszkali oni na wzgórzu poza miastem.

 

 

Poza nami przyjechali też inni znajomi. Przez godzinę obserwowaliśmy przez okulary powiększający się cień na słońcu. Krajobraz stawał się coraz bardziej dziwny i niesamowity. Mimo że było jasno i bezchmurnie, wszystko traciło kolory, stawało się coraz bardziej monochromatyczne. Wreszcie o godzinie 13:20 Niebo stało się czarne, a na niebie widać było już bez okularów wielki biały okrąg. Psy i zwierzęta zaczęły wyć, a my z zachwytem i niedowierzaniem patrzyliśmy na widok słońca przysłoniętego tarczą księżyca.

 

 

Pełne zaćmienie słońca trwało dokładnie dwie minuty i trzydzieści dziewięć sekund. Był to najbardziej niesamowity widok, jaki do tej pory widziałem.

Dzień później miasteczko wyglądało na opuszczone, tłumy zniknęły, a mieszkańcy zajęci byli sprzątaniem po turystach.

Następnie w szkole zostałem wytypowany przez moich nauczycieli do drużyny z robotyki i fizyki.

 

 

Moja wiedza na temat budowania robotów to tej pory nie była zaawansowana, jednakże nauczyciele byli pod wrażeniem mojej wiedzy teoretycznej w dziedzinie fizyki oraz programowania, którą wyniosłem ze szkoły w Polsce. Aktualnie mój zespół jest w połowie realizacji projektu  budowy naszego pierwszego robota, natomiast za dwa miesiące odbędzie się  pierwszy turniej i pokaz naszej pracy.

W kolejny weekend udałem się na spotkanie orientacyjne dla studentów wymiany naszego dystryktu. Odbyło się ono w domu jednego z rotarian nad jeziorem Kentucky. Mój dystrykt przyjmuje co roku zaledwie dziewięciu wymieńców, więc szybko się zaprzyjaźniliśmy i zintegrowaliśmy. Chętnie wymienialiśmy się informacjami o naszych krajach i ich kulturze.

 

 

Po miesiącu w Stanach nie znalazłem ani jednej pełnej godziny, w której nie byłoby  jakiegoś ciekawego zajęcia.

Amerykanie z reguły są tu bardzo otwarci i uprzejmi, więc bardzo szybko zaaklimatyzowałem się tutaj. Już po tygodniu byłem w stanie mówić płynnie po angielsku, mimo że nigdy wcześniej nie miałem okazji rozmawiać z native speakerami. Akcentu Amerykańskiego jeszcze w pełni się nie nauczyłem, jednak gdy spotykam nowych ludzi, z trudem rozpoznają we mnie obcokrajowca.

Mój grafik zajęć jest bardzo napięty, pomimo tego mam wiele okazji poprzebywać z moimi nowymi przyjaciółmi.

Program wymiany młodzieżowej Rotary i pobyt w stanach są wspaniałe. Jestem wdzięczny klubom Rotary, zarówno w Polsce jak i w Stanach oraz moim obu rodzinom, za to że umożliwili mi przeżyć przygodę mojego życia. Każdy dzień spędzony tutaj jest dla mnie czymś niesamowitym i ekscytującym, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.

 

Pozdrowienia z Nowego Świata!

 

Więcej relacji tej osoby: