Pierwsze chwile w Kanadzie…

Pierwsze chwile w Kanadzie…

 

Do London (ON) w Kanadzie przyleciałem 26 sierpnia. Zostałem przywitany przez mojego YEO i dwie rodziny goszczące i szczerze mówiąc byłem bardzo cieple powitany, od samego początku wszyscy się pytali czy wszystko dobrze.

Po wyjściu z budynku czułem się niesamowicie, w końcu byłem tu gdzie marzyłem by być od zawsze. Wszystko wydawało mi się niesamowite. Najchętniej wtedy bym zrobił długi spacer po okolicy by rozejrzeć się, mimo ogromnego zmęczenia po podróży. Zaledwie po 2 dniach moja host rodzina zabrała mnie do Nowej Szkocji by zostawić ich syna na uniwersytecie a zarazem by zwiedzić chociaż trochę w te 3 dni Halifax. Interesujące jest to, że mimo iż jest to ten sam kraj to różne prowincje w Kanadzie bardzo różnią się od siebie, akcentem jak i stylem bycia.

 

 

Po powrocie z Nowej Szkocji nadszedł czas by pójść do szkoły. Pierwszego dnia byłem strasznie zagubiony, moja szkoła jest ogromna i nie mogłem się odnaleźć, kilka razy się zgubiłem i miałem wielki problem by odnaleźć swoją klasę. Pamiętam też, że wydawało mi się, że znam angielski ale to nie było takie proste jak mogło by się wydawać, słuchanie nauczyciela przez cała lekcje, nie wspominając już nawet o prowadzeniu konwersacji z kimkolwiek, było to dużym wyzwaniem dla mnie z początku.

Drugiego dnia było już lepiej, starałem się poznać jak najwięcej osób i dołączyć do drużyny footballowej. Jedno i drugie udało mi się wykonać. Pisze to z dwu miesięcznym opóźnieniem ale pamiętam te chwile jak by to było 5 minut temu. Dużo się dzieje podczas mojej wymiany i zachęcam do zapoznania się z dalszym ciągiem mojej historii.

Więcej relacji tej osoby: