Nawet w Meksyku bywa ciężko…

Nawet w Meksyku bywa ciężko…

Co mogę powiedzieć o początkach mojej wymiany? Odpowiem szczerze że nie zawsze jest cudownie, bywają ciężkie chwile. Moim najgorszym wspomnieniem jest lotnisko w Mexico City, jest ogromne i mało kto mówi po angielsku więc łatwo się zgubić. Ja się zgubiłam i mam nadzieje że nigdy więcej nie doświadczę tego uczucia, byłam bezradna i nikt nie umiał mi pomóc. Po godzinie znalazłam chłopaka który chociaż trochę mówił po angielsku i udało mi się zdążyć na samolot.

 

Na lotnisku w Culiacan czekała na mnie moja host rodzina, ucieszyłam się ponieważ myślałam że będzie tylko lepiej. Zabrali mnie na śniadanie a potem do domu. Przeżyłam szok, moja host mama w ogóle nie dba o dom porządek czy wystrój, na początku pomyślałam że może nie powinnam narzekać może oni tak żyją, ale nie. Pod prysznicem była zimna woda, w kuchni do tej pory boje się otwierać szafki bo myślę że odpadną, ostatnio też zawalił się trochę dach od garażu i dzisiaj odłączyli nam prąd (mam nadzieje że nie na długo) moja szafa to rura przyczepiona do ściany, klimatyzacja jest tylko w moim pokoju i sypialni mojej mamy. Mój pokój to białe ściany, śmietnik, „szafa” i dwa łóżka.  Codziennie muszę wstawać o 5:30 mimo tego że moje lekcje zaczynają się o 8:30 w szkole jestem już przed 7, ponieważ moja mama ma prace, ale zazwyczaj zostaje do późna w domu. Mam młodszego brata który ma 8 lat, często zostaje z nim sama w domu kiedy moja mama wychodzi gdzieś ze swoimi koleżankami.

Ale do domu da się przywyknąć, oprócz tych złych chwil spotkało mnie też tutaj wiele dobrego. Mam wspaniałych przyjaciół w szkole i wśród pozostałych wymieńców. W Culiacan jest nas 14 osób, 3 chłopaków  z Francji, 4 z Brazylij, dziewczyna z Czech i Finlandii i chłopak z Tajwanu. To naprawdę świetni i zabawni ludzie, każdy z nich ma w sobie coś niezwykłego.

 

Tydzień temu byliśmy na obozie w Mazatlan był tam cały dystrykt 4140. Było nas ponad 30 osób, wymiany przypinkami i wizytówkami, zawody, wspólne wyjście na plaże i oceanarium to było wspaniałe. Spędziliśmy razem zaledwie 2 dni, ale to były najlepsze dwa dni mojego pobytu tutaj.

 

Mazatlan to piękne miejsce, plaże są cudowne i jest oddalony zaledwie dwie godziny od Culiacan.  Niedawno spędziłam weekend w hotelu „Pueblo Bonito emerald bay resort & spa” właśnie w Mazatlan, podobno to bardzo drogi hotel. Bardzo dobrze wspominam ten wyjazd, baseny, plaża, jedzenie wszystko było idealne.

Przechodząc do jedzenia, trzeba przyznać że kuchnia meksykańska potrafi zawrócić w głowie. Naprawdę jestem zakochana w tutejszych potrawach, pomimo że są ostre chce się je jeść i jeść. W Culiacan królują owoce morza, z czego bardzo się cieszę ponieważ uwielbiam owoce morza. Moją ulubioną potrawą jak narazie jest aqua chile, to krewetki z ogórkiem i cebulą w ostrym sosie, jest naprawdę przepyszne. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o taco! Ahh taco, na każdym zakręcie ma się budkę z taco, ale w żadnej nie smakuje tak samo!  Ale każde jest pyszne! W meksyku mają również swoje typowe napoje np. Jamaika czy Horchata de Coco (to moje ulubione) również bardzo popularne jest Raspodos jest to coś podobnego do naszych mrożonych napojów. Cieszę się że wybrałam Meksyk bo pomimo wszystko tutejsza kultura, ludzie no i jedzenie jest wspaniałe.

Najważniejsze żeby się nie podawać i iść do przodu a jest tylko lepiej, to moja rada dla przyszłych wymieńców, nie należy oczekiwać za dużo, ale też nie za mało. To wymiana, a nie wakacje więc trzeba być przygotowanym na wszystko 😀

 

Więcej relacji tej osoby: