Moja wielka przygoda rozpoczęła się 23 lipca

Moja wielka przygoda rozpoczęła się 23 lipca

 

Moja wielka przygoda rozpoczęła się 23 lipca, co prawda dla mnie zaczęła się dużo wcześniej, już na pierwszych spotkaniach Rotary.

Poznawanie nowych ludzi, wymieńców, dowiadywanie się czego mogę się spodziewać na wymianie. Czego się podjęłam zrozumiałam tak naprawdę dopiero w momencie jak żegnałam się z rodziną na lotnisku, masa emocji napłynęła w jednym momencie wszystko wydawało się dziać tak bardzo szybko, nawet 3 godzinna podróż z Bydgoszczy do Warszawy wydawała się jak krótka przejażdżka. 23 lipca o godzinie 15:00 wyruszyłam z lotniska w Warszawie – kierunek Dubaj.

 

 

Na lotnisku w Dubaju czekałam około 4 godziny na następny samolot do miejsca docelowego – Perth! Lotnisko w Dubaju jest tak duże, że spokojnie połowę czasu oczekiwania zajęło mi przemieszczanie się od miejsca do miejsca. O godzinie 2:45 wyruszyłam z Dubaju do Perth. Oba loty minęły mi przyjemnie trochę snu, trochę filmów, trochę jedzenia. Leciałam liniami Emirates i mogę śmiało powiedzieć ze dobrze zajmują się tam pasażerami. Na lotnisku w Perth byłam około godziny 18, leciałam z innymi wymieńcami więc na lotnisku czekało bardzo dużo Rotarianów, wszyscy przywitali mnie bardzo ciepło. Przez kilka pierwszych dni mieszkałam z moja oficerką Jill, po czym w piątek pojechałyśmy razem na weekendowy obóz, na którym miałam okazje poznać wszystkich studentów, tych już na wymianie oraz tych, którzy dopiero się na nią wybierają. Poniżej zdjęcie z Jill

 

 

Po obozie zostałam odebrana przez moją pierwszą host rodzinę! Maria i Dan. Podróż z Perth do Geraldton (miasto, w którym będę mieszkać przez następny rok) zajęła około 4 godziny, po około godzinie jazdy dotarliśmy do Gingin (moja host rodzina ma tam farmę) Na miejscu Dan i Maria mają ponad 100 owiec i dwie alpaki farma jest ogromna, zajmują się tam również wytwarzaniem oleju. Już na farmie dostałam pierwsze przezwisko – GATEGIRL

 

 

Późnym wieczorem dojechaliśmy do domu, było już bardzo ciemno więc nie za bardzo widziałam, jak wygląda okolica. Następnego ranka obudziłam się i zobaczyłam piękny widok na ocean z naszego domu. Poniżej zdjęcie zrobione wieczorem o zachodzie słońca.

 

 

Pierwsze kilka dni były bardzo organizacyjne, trzeba było kupić mundurek do szkoły, kartę SIM, wybrać przedmioty w szkole. Moja szkoła jest szkołą katolicką ale tak naprawdę nie różni się za bardzo od innych szkół w Australii (jedyna różnica jest taka ze musimy mieć religie jako przedmiot) Obecnie moje przedmioty to Sport, Outdoor, Religia, angielski, matematyka oraz gotowanie. Można wybrać poziom nauczania na poszczególnych przedmiotach, większość z nich robię na podstawie, ale po miesiącu wiem, że spokojnie mogłam wybrać je o poziom jak nie dwa wyżej. Na wszystkich zajęciach trzeba mieć ze sobą urządzenie takie jak laptop czy tablet.

 

Zdjęcie w mundurku, mundurek zimowy (ten który mam na zdjęciu ) różni się od letniego który zaczęliśmy nosić 27.08

 

Po załatwieniu wszystkich spraw organizacyjnych moja rodzina zabrałam mnie na łódkę, łowiliśmy ryby i nawet udało mi się jedną złapać, tą samą rybę mieliśmy później na obiad!

 

 

Pierwsze dni w szkole były troszkę ciężkie, nie ze względu na język czy fakt, że nie znałam nikogo w szkole, tylko ze względu, na to że gubiłam się w szkole cały czas (szkoła tutaj składa się z 4 budynków) Otwieranie szafki też okazało się trochę trudne na początku. Poznawanie ludzi przyszło mi bardzo łatwo, każdy był zainteresowany jedynym wymieńcem w szkole. Co mogę śmiało powiedzieć wszyscy uczniowie są bardzo przyjacielscy i pomocni, odprowadzanie mnie do klasy, w której mam lekcję i pomoc w otwieraniu szafki było na porządku dziennym! Plan lekcje wygląda tutaj troszeczkę inaczej niż w Polsce: Lekcje zaczynają się o 8:40, 15 minutową lekcją informacyjną a kończą się o 15:10. Codziennie te same przedmioty tylko że w innej kolejności (jeśli znasz plan na poniedziałek to znasz na wszystkie dni, bo każdy przedmiot przesuwa się o jeden do góry a ostatni na początek) Poza tym w szkole są tylko dwie przerwy: pierwsza po trzeciej lekcji 25 minut i następna po piątej lekcji 30minut.

W szkole są organizowane różne wydarzenia takie jak “World’s Greatest Shave”, “Nagle’s got talent” obecnie prowadzony jest szkolny karnawał sportowy za nami już skok wzwyż, bieg przez płotki, oszczep, w jednym z nich brałam udział był to bieg na 1500m, w którym udało mi się zająć drugie miejsce. W piątek kolejne konkurencje. Poza szkoła gram w piłkę nożna w poniedziałki, chodzę na zajęcia lekkoatletyczne we wtorki, w środy na wheelchair basketball, oraz w niedziele wspólne bieganie ze społecznością Geraldton.

 

 

 

Zdjęcie po meczu koszykówki na wózku inwalidzkim, pierwsza kobieta od lewej to moja przyszła host mama Chris Pierwszy raz w życiu siedziałam wtedy na wózku inwalidzkim, 5minut później znalazłam się na boisku a mecz udało nam się wygrać.

 

 

Trzy tygodnie temu moją pierwsza host rodzina wyjechała na wakacje na Bali, na czas ich wyjazdu mieszkałam z rodziną z którą będę mieszkać na koniec mojej wymiany (Chris ze zdjęcia powyżej oraz Zane), wraz z tą rodziną pojechałam na mecz football’u na Stadionie Optus w Perth. Pomimo tego, że nie znałam większości zasad bardzo mi się podobało, atmosfera była cudowna, ludzie krzyczeli i komentowali na głos cały mecz!

 

 

W poniedziałek 26 sierpnia wybrałam się na plaże wraz z koleżanką z klasy, uczyła mnie surfować i wydaje mi się, że całkiem dobrze mi szło. Za niecałe dwa tygodnie wszyscy spotykamy się na obozie dla wymieńców, nie mogę się doczekać.

Ten pierwszy miesiąc minął mi bardzo szybko, doświadczyłam bardzo wielu ciekawych rzeczy, poznałam masę ludzi oraz zawarłam pierwsze przyjaźnie. Geraldton jest super miejscem a Australia cudownym kontynentem, nie mogę się doczekać odkrywania nowych miejsc i poznawania nowych ludzi.

Więcej relacji tej osoby: