Moja wielka przygoda rozpoczęła się 18 sierpnia.

Moja wielka przygoda rozpoczęła się 18 sierpnia.

Za oceanem.

Moja wielka przygoda rozpoczęła się 18 sierpnia. Tego dnia na lotnisku w Gdańsku pożegnałam się z rodziną i przyjaciółką po czym udałam się do bramki, z której miałam lot. Pierwsza przesiadka była w Monachium, następnie 10 godzinny lot do Chicago i zmiana terminalu. Dowiedziałam się, że lot do mojego miasta jest o 3 godziny opóźniony, więc spędziłam 8 godzin na lotnisku przemieszczając się z bramki do bramki, ponieważ co chwilę była wyświetlana zmiana. Ostatni już lot, był do mojego uroczego miasta Rapid City. Po 25h zmęczona, ale szczęśliwa dotarłam na miejsce.

Na lotnisku odebrali mnie moi pierwsi host rodzice.

 

Całe szczęście doleciałam na noc, tak więc od razu mogłam odespać podróż. Nie powiem, pierwszy tydzień był męczący, bo mam aż 8 godzin różnicy czasu. Moi host rodzice traktują mnie jak swoją córkę, jestem bardzo szczęśliwa, że na nich trafiłam. Moja host mama w wieku 17 lat, była na wymianie w Nowej Zelandii. Gościli już dwóch studentów, także wiedzą jak się ze mną obchodzić. Mam również wspaniałe host rodzeństwo. Młodszą host siostrę, która ma 11 lat i host brata w moim wieku. Z obojgiem świetnie się dogaduje i uwielbiam spędzać czas. Razem wybraliśmy się również w góry!

 

Moja host rodzina tak jak ja uwielbia sport, a ich ulubionym jest hokej- także już wiem jak będę spędzać zimę! Wieczorami zasiadamy i oglądamy mecze. Obejrzeliśmy nawet wspólnie mecz polskich piłkarzy ręcznych!

Już w pierwszych dniach udało mi się poznać wielu ludzi, ponieważ

w moim mieście przebywali również studenci z Gujany i Surinamu, a w moim domu gościły również 2 studentki z Ameryki Południowej. Pierwsze 2 dni spędziłam opalając się na plaży i pływając jachtem, momentami czułam się jak na Mazurach. Tu zdjęcie z moją host siostrą i dwoma studentkami.

 

Kilka dni po przylocie zwiedziłam Rushmore, twarze wyrzeźbione w skałach, coś niesamowitego! Każdy to powinien zobaczyć.

 

Piątego dnia wraz z moją counselorką udałam się do szkoły wybrać przedmioty. Moje liceum jest ogromne, dokładnie takie jak w filmach- duża stołówka, szafki, czyli marzenie wielu uczniów w Polsce. Lekcje trwają 52 minuty, a przerwy 5 minut. Mam również dwie 40 minutowe przerwy na lunch. Rok szkolny zaczynam już za 2 dni!  W klasie mam dwie studentki wymiany, jedna jest z Meksyku a druga z Ameryki Południowej. Przedmioty, które wybrałam to: angielski II, niemiecki II, geografia, biologia, historia us, opiekowanie się dziećmi, gotowanie, aerobik. Szczerze mówiąc to się trochę boję, ale również jestem podekscytowana.

Byłam 3 dni w stolicy mojego stanu- Pierre, na konferencji Rotary. W moim dystrykcie wraz ze mną jest piątka studentów. Ze względu na późne złożenie papierów o wizę, student z Włoch nie dał rady dojechać na konferencję i będzie dopiero w przyszłym miesiącu. Tak, więc spędziłam 3 dni z trzema przesympatycznymi studentkami z mojego dystryktu.

 

Na konferencji każdy chciał nas poznać, chyba nie było osoby, z którą nie rozmawiałam, a uwierzcie mi, było sporo ludzi! Zadziwiające jest to, że poznałam wiele osób, które mają polskie korzenie- czego, aż tak się nie spodziewałam.

Jestem bardzo szczęśliwa, że trafiłam na taką sympatyczna host rodzinę i mam nadzieję, że mój rok w Stanach będzie tak udany jak pierwsze niecałe 2 tygodnie.

Więcej relacji tej osoby: