Minęły już ponad 3 miesiące!

Minęły już ponad 3 miesiące!

 

Poza granicami Polski jestem już nieco ponad 3 miesiące; niedawno mineło 100 dni odkąd wyjechałam. Nie mogę uwierzyć w to, jak szybko zleciał ten czas. Z jednej strony czuje się jakbym była tutaj dużo dłużej, jakbym nie widziała się z rodzina i przyjaciółmi od wieków, ale z drugiej strony kiedy myślę sobie, co mnie jeszcze tutaj czeka, to wiem, że ta przygoda dopiero się zaczyna. Dużo osób zadaje mi pytanie czy tęsknie. Prawdą jest, że tak, tęsknię, ale nie jest to tęsknota, która każe mi wracać. Tęsknie za żartowaniem z tata, za słuchaniem piosenek w samochodzie z mama, za moimi zwierzakami, za narzekaniem na niedopieczoną pizzę czy źle zblendowaną kawę z przjaciółmi. Czasami ta tęsknota bywa silniejsza, czasami nie ma jej prawie w ogóle. Staram się rozmawiać z najbliższymi na tyle często na ile mi się udaje.

Kiedy jest mi smutno oglądam nasze wspólne filmiki i zdjęcia, to zawsze poprawia mi humor, albo wychodzę ze znajomymi. Jestem totalnie i bez pamięci zakochana w moim mieście i moich przyjaciołach tutaj. Wszyscy są niesamowicie mili i otwarci, zawsze chętnie służą pomocą, a miasto jest pełne kolorów oraz wiecznie zielonych drzew. W ciągu mojego pobytu tutaj zdarzyło się już tyle rzeczy, ze nie wiem od czego zacząć hahahah

 

W mojej pierwszej relacji zapomniałam wspomnieć o jednych z najważniejszych ludzi z mojej wymiany. A mianowicie o innych wymieńcach mieszkającaych ze mną w mieście. Jest nas w sumie ośmioro, cztery dziewczyny i czterech chłopaków. Od lewej u góry: Kristen z Kanady, Ana z Meksyku, ja i Jeanne z Francji. Na dole, również od lewej, natomiast jest Robert z USA, Rish z Indii i Oliver z Danii. To zdjęcie zostało zrobione podczas Dnia Niepodległości, podczas którego mieliśmy przyjemność iść w Paradzie Niepodległości ulicami miasta. Było to niezapomniane przeżycie!

 

 

 

GID’S – Back to war

 

We wrześniu pojechałam na mój pierwszy event tutaj. Był to wyjazd na GID’s z Interactem. Tematem przewodnim tegorocznej edycji było „Back to war”, wiec mieliśmy przeróżne atrakcje związane właśnie z wojna. Już pierwszego dnia wyjazdu przekonałam jak szaleni i pełni energii są ludzie z Interactu. Prawie nie potrzebowali snu, żeby tańczyć, śpiewać piosenki, biegać i generalnie tryskać energia przez całe 3 dni. Przez calutki wyjazd nie słyszałam żadnej innej muzyki oprócz funku, co sprawiło, ze przyzwyczaiłam się szybciutko do najbardziej popularnej muzyki wśród młodzieży. Spaliśmy w dość nietypowym miejscu, gdyż był to budynek tamtejszego uniwersytetu, bo było nas tyle, ze żaden hotel nie byłby w stanie nas pomieścić (było nas ok 600 osób z całego dystryktu). Jedną z najlepszych rzeczy podczas tego wyjazdu był ostatni wieczór, podczas którego mieliśmy wielka grę terenowa, podczas której m.in. tarzaliśmy się w błocie, przeciągaliśmy linie czy chodziliśmy z zawiązanymi oczami na czas między przeszkodami.

Po skończonej grze wszyscy zebrali nie na takiej jakby polance niedaleko parkingu, na którym stał wóz strażacki, każdy dostał worek z kolorowym proszkiem i po odśpiewaniu „hymnu” Interactu wszyscy wyrzuciliśmy proszek w powietrze i zaczęliśmy tańczyć. Wyglądało to jak Holi Festival. W pewnym momencie ktoś z organizatorów przyniósł wielki głośnik i puścił muzykę, po czym strażacy zaczęli polewać nas wodą hahahah. Po jakimś czasie mój kolega wpadł na pomysł aby przynieść płachtę, polać mydłem i ślizgać się na niej, co przyjęło się z OGROMNYM entuzjazmem. Wszyscy zaczęliśmy, znowu, tarzać się w błocie śmiejąc się do rozpuku i pozując do zdjęć robionych przez staff. Dawno się tak dobrze nie bawiłam! Potem mieliśmy czas na umycie się, ale kolejka do pryszniców była tak wielka, ze razem z koleżanka postanowiłyśmy, ze umyjemy się za pomocą…. szlaufa! Trudu było co nie miara, ale w końcu udało nam się wyszorować całe błoto i trawę z włosów i ubrań:-) Następnie przyszedł czas na kolacje i powrót do uniwersytetu, gdzie mieliśmy 1,5h, żeby przygotować się na długo wyczekiwana przez wszystkich imprezę!! Każda z osób wyglądała niesamowicie, niektórzy nawet ubrali się w styl moro. Impreza trwała do 3 rano, lecz mimo to następnego dnia zostaliśmy obudzeni już o 6:30 przez głośnie okrzyki, muzykę i jakieś inne dziwne dźwięki wydawane przez osoby ze staff’u(ciagle nie mam pojęcia co to było hahahah). Nie wiem czy oni w ogóle zmrużyli oczy chociaż na moment podczas tego weekendu… Na szczęście mieliśmy trochę czasu, aby odespać chociaż cześć tego wszystkiego w autokarze w drodze powrotnej. W Brazylii transport autobusowy jest zacznie lepszy niż w Polsce, każdy ma bardzo dużo miejsca pod nogami, spokojnie można rozłożyć fotel bez obawy, ze osoba za nami nie będzie mogła siedzieć wygodnie. Zawsze jest mała lodówka z małymi butelkami wody, działająca(!) toaleta i klimatyzacja no i TV.

 

 

 

Foz do Iguaçu

 

Niecały miesiąc później pojechałam na moja pierwszą wycieczkę z Rotary. Była to wycieczką na 4 dni do Foz do Iguaçu. Nocowaliśmy w świetnym hotelu z basenami, pokojami gier, jacuzzi i własną dyskoteką. Odwiedziliśmy m.in. Paragwaj, wodospady Iguaçu i zaporę wodna Itaipu. Niestety podczas odwiedzania wodospadów lał niesamowity deszcz, co utrudniło nam rozkoszowanie się tym miejscem w pełni i dodatkowo kolor wody zmienił się z przepieknego niebieskiego na…. brązowy. Pomimo tego uważam, że było to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, jakie miałam okazję odwiedzić do tej pory; postanowiłam sobie, śe wracam tam, kiedy będzie cieplej haahah.

 

 

Razem z nami był jeszcze dystrykt 4740 ze stanu Santa Catarina. Mieliśmy Talent Show, kilka prezentacji i kilka godzin czasu wolnego, aby popływać w basenie, pograć w bilarda czy po prostu porozmawiać ze sobą. Mimo wszystko, jedną z najlepszych chwil na tej wycieczce była podróż autokarem.

 

 

Tutaj nie było zasady „nie chodź po autokarze podczas jazdy”, dlatego wszyscy skupiliśmy się na jego tyle rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, żartując i śmiejąc się głośno. Na szczęście dwie osoby miały ze sobą głośniki, wiec dobrej muzyki tez nam nie zabrakło. Jeszcze bardziej zżyłam się z wymieńcami i jeszcze trudniej było mi się z nimi pożegnać:-( Na szczęście widzimy się już w grudniu, na wspólne święta:-D

 

 

 

 

Zmiany, zmiany, zmiany…

Zmieniło się kilka ważnych dla mnie rzeczy; niestety nie wszystkie zmiany były pozytywne. Jedną z nich był powrót do domu mojej meksykańskiej przyjaciółki Any. Cała historia z tym związana jest całkiem skomplikowana i gdybym miała tutaj to opisać pewnie nie starczyłoby mi miejsca. Chciałam tylko o tym wspomnieć, bo uważam, ze jest to jedno z najsmutniejszych wspomnień z całej mojej wymiany. Nie mogę uwierzyć w to, ze nie zobaczę jej przez bardzo długi czas. Widywałyśmy się codziennie, praktycznie każdą wolna chwile spędzałyśmy razem, a teraz ona jest po drugiej stornie kuli ziemskiej w swoim domu💔😢

 

 

Pod koniec listopada zmieniłam rodzine i miejsce zamieszkania. Muszę przyznać, ze jestem niesamowicie zadowolona ze zmiany. Moja pierwsza rodzina była bardzo miła, ale niestety nie było ich w domu przez większość czasu. Pare razy było tak, ze nie widziałam mojej host mamy przez 3/4 dni mimo, ze mieszkałyśmy pod tym samym dachem. Teraz nareszcie mam host rodzeństwo – 2 starszych braci i jedna młodsza siostrę. Moja relacja z nimi jest bardzobardzobardzobardzo dobra! Z reszta z rodzicami tez. Spędzam z nimi dużo czasu, zabierają mnie ze sobą ma różne spotkania ze znajomymi czy rodziną. Bardzo podoba mi się również mój nowy domek, a właściwie apartament w samiutkim centrum miasta. Dojście na siłownie zajmuje mi ok 3/4 minut zamiast 15 tak jak wcześniej. Na Wigilie i Sylwestra jedziemy do Balneário Camboriú, czyli do miasta nad oceanem w stanie Santa Catarina. Jestem bardzo podekscytowana na ta wycieczkę! To będą moje pierwsze święta bez śniegu, pierogów i barszczu czerwonego. Zamiast tego będę roztapiać się w gorących temperaturach i opalać na plaży hahahahahahha

 

 

W grudniu jedziemy razem do Sao Paulo, gdzie mój brat, który jest kierowcą wyścigowym, ma wyścig, Jedziemy tam na dwie noce i trzy dni. Nigdy nie interesowałam się takimi tematami, ale po zobaczeniu kilku fimlmików z wydarzeń tego typu, w których mój brat brał udział, jestem bardzo podekscytowana, żeby zobaczyć to wszystko na żywo!

 

Prom i początek wakacji!

Jako, że Brazylia leży na innej półkuli, to wakacje przypadają tutaj na grudzień, styczeń i luty. Ja, jako wymieniec, swoje wakacje zaczełam już 24 listopada, ponieważ następne dwa tygodnie były tygodniami egzaminów końcowych. W sumie to te wakacje, będą jednymi z najdłuższych w moim życiu, bo będą to prawie 3 miesiące! 30 listopada miał miejsce mój pierwszy w życiu prom! Oczywiście, wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Na prom mógł przyjść każdy, kto kupił bilet, nie tylko uczniowe szkoły. Szczerze mówiąc wydaje mi się, ze ostatecznie było więcej osób spoza mojego liceum niż z niego. Na początku była cześć oficjalna, ale była ona głównie dla uczniów 3 (ostatniej) klasy, a później około godziny 23:30 zaczynała się cześć „imprezowa”. Oznaczało to, ze pojawił się DJ i zaczął grać remixy znanych piosenek i, oczywiście, funk. Niestety większość osób została na zewnątrz i rozmawiała zamiast tańczyć, przez co w środku panowała dziwna atmosfera.  Podczas tej nocy nawiązałam nowe znajomości i przetańczyłam pare godzin hahah

 

 

Piszę tą relacje na telefonie jeżdżąc samochodem po Kurytybie w poszukiwaniu apteki, wiec mam nadzieje, że wszystko jest w miarę spójne. Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz się czegoś dowiedzieć, to śmiało pisz na mojego maila maja.gierejko@onet.pl albo na instagramie @papajamajaa, bo tam prawdopodobnie szybciej odpowiem hahahah

 

 

Do „usłyszenia” w następnej relacji!!

Więcej relacji tej osoby: