Mijają dwa miesiące w Meksyku…

Mijają dwa miesiące w Meksyku…

Hola!

Mija prawie dwa miesiące odkąd jestem w Meksyku, wiec pora abym podzielił się z wami tym co się działo przez ten czas. Ale od początku…

Do Meksyku przyleciałem pod koniec sierpnia. Na lotnisku powitaj mnie host rodzice, po czym udaliśmy się na pierwsze, meksykańskie śniadanie. Z racji, iż po hiszpańsku nie znałem żadnego słowa było dosyć śmiesznie. W restauracji zamówiłem danie, które szczerze mówiąc było okropne ale… dobra mina do złej gry.

Aktualnie z językiem jest coraz lepiej wiec w domu rozmawiamy tylko po hiszpańsku. Jedynie w poważniejszych sprawach pomagamy sobie angielskim. Mam dwie host siostry i host brata, który jest na wymianie w stanach. Starsza host siostra mieszka w innym mieście ponieważ studiuje, wiec mieszkam tylko z młodszą siostrą.

Szkoła jest dosyć nudna ponieważ nie rozumiem za dużo jednak z czasem to sie zmienia. Uczęszczam na dodatkowe zajęcia hiszpańskiego a wkrótce rodzice mają zapisać mnie na dodatkową „aktywność”.

Aktualnie jedzenie w Meksyku jest bardzo dobre. Uważam, że tacos to najlepsza rzecz jaką tu wymyślono. Z rodzicami często chodzimy do restauracji wiec to najlepsza możliwość na poznawanie kuchni meksykańskiej. Na początku jedzenie faktycznie było ostre jednak to kwestia przyzwyczajenia. Wydaje mi się, że juz pare kilo udało mi się przybrać na wadze.

Również z rodzicami odwiedziliśmy parę ciekawych miejsc a jednym z nich był Kanion Sumidero. Bardzo piękne miejsce. W poprzednim miesiącu byłem na urodzinach koleżanki z Belgii, a na samym początku mojej wymiany w Cancun na zgrupowaniu całego dystryktu 4195. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkim wymieńców z całego dystryktu.

Myśle ze na ten moment to wszystko, także do „usłyszenia” przy następnej relacji.

 

Więcej relacji tej osoby: