Mieszkam u wspaniałej rodziny, która kocha muzykę

Mieszkam u wspaniałej rodziny, która kocha muzykę

 

Przyleciałem do Kanady 22 sierpnia 2017. Mieszkam w mieście Chilliwack, które znajduje się ok. 40 min od Vancouver. Jest to dość spore miasto posiadające ok. 100 000 mieszkańców. Znajduje się między górami przez co idąc ulicą, dookoła widać piękne góry.

 

 

Mieszkam u wspaniałej rodziny, która kocha muzykę. Moja host mama i tata mają swoje własne zespoły rockowe przez co mam koncerty w domu przynajmniej 2 razy w tygodniu. Do tego czasem moja młodsza host siostra czasem uczy się gry na pianinie. Na początku miałem nawet plan, aby w wolnym czasie zaczac sie uczyc gry na gitarze i dołączyc do jednego z zespołów, ale ilość atrakcji jaka mnie tu spotkała wybiła mi tą myśl z głowy.

 

 

Już w pierwszym tygodniu uczestniczyłem w rajdzie rowerowym Conquer Cancer, którego celem było zebranie pieniędzy na badania nad nowotworami. Trasa prowadziła mniej więcej od Vancouver do Seattle. Jednym z rowerzystów był mój host tata Wayne, ja natomiast z moją host mama i siostra dbaliśmy o to, aby był zaopatrzony w napoje i jedzenie. Przy okazji mogłem po raz pierwszy zobaczyć jak wyglądają Stany Zjednoczone, a dużą różnice widać już po przekroczeniu granicy. Pod koniec wakacji wraz z rodziną udałem sie na tydzień na kemping nad Chilliwack Lake. Poznałem tam grupę znajomych moich rodziców, którzy bardzo mnie polubili.

 

W Chilliwack przez kilkanaście dni powietrze było bardzo zanieczyszczone z powodu pożarów w mieście obok.

 

23 wrzenia odbyło sie Orientation Meeting na kempingu w USA, które trwało 2 dni. Poznałem tam wszystkich uczestników wymiany w dystrykcie 5050. Trzy tygodnie póżniej znowu udałem się z moją rodziną na kemping do La Conner, USA. Spędziliśmy tam 4 dni. Przez to, że moje miasto jest dość blisko granicy, w Stanach byłem juz 6 razy.

 

Kolejnym wydarzeniem które udało mi się tu przeżyć było Halloween, które w Polsce nie jest obchodzone tak jak tutaj. Wieczorem 31 października, na ulicach Chilliwack było można spotkać setki dzieci (w tym mnie) chodzące od domu do domu, proszące o słodycze. Jakieś 2 tygodnie przed tym świętem były tez organizowane różne zabawy Halloweenowe np. „Straszne Domy” czy Labirynty na polach kukurydzy. Ja organizowałem 2 imprezy. Jedna była dla uczniów mojej szkoły. Ja i moi znajomi z samorządu przygotowywaliśmy dekoracje, wypożyczyliśmy scenę, nagłośnienie i załatwiliśmy DJ. Druga impreza była organizowana głównie przez moich host rodziców lecz ja miałem w niej duży udział.

 

Chodzę już tutaj do szkoły od ponad 2,5 miesięcy. Nie sprawiło mi żadnego problemu odnalezienie się w nowym środowisku. Przed rozpoczęciem roku mogłem wybrać 4 przedmioty na pierwszy semestr na poziomie klasy 12 (tzw. Grade 12). Jest to ostatnia klasa High School. Chodzę na zajęcia z Chemii, WF/Samorządu, Prawa, Matematyki. Po szkole mam tez treningi pływackie, które są poprzedzane siłownią. Mój klub pływacki jest oddzielnym klubem i nie ma żadnego połączenia z moją szkołą lecz w niej są tez inne kluby sportowe.

 

2 dni temu wróciłem z kolejnego spotkania studentów wymiany z mojego dystryktu, które odbyło się w Bellingham, USA. Tam, wzięliśmy udział w grze terenowej.

 

To nie są moje wszystkie przezycia z 3 miesiecy mojej wymiany. Wydaje mi się, ze jest ich tak dużo by napisać cała książkę, dlatego w razie jakichkolwiek pytań załączam tutaj swojego maila: stas.jankowski@gmail.com

Więcej relacji tej osoby: