Miesiąc w Stanach …

Miesiąc w Stanach …

Na lotnisku w Syracuse NY wylądowałem 16 sierpnia. Mój lot przebiegł bez żadnych problemów, jedyne co mnie zaskoczyło to ogrom lotniska w Toronto, gdzie przesiadałem się do Syracuse.

Na lotnisku przywitała mnie pierwsza host rodzina oraz członkowie klubu Wymieńcy w dystrykcie 7170.

 

 

Byłem dość zmęczony całą podróżą, lecz już następnego dnia po południu miałem trening piłki nożnej. Nigdy wcześniej nie trenowałem piłki i byłem trochę zestresowany jak wypadnę na tle drużyny, okazało się że jestem całkiem niezły, a trener i drużyna od początku są wyrozumiali, pomocni i bardzo mili. Treningi zacząłem dwa tygodnie przed rozpoczęciem szkoły, przez co pierwsze dni szkoły przebiegły o wiele łatwiej, miałem bowiem już znajomych i łatwiej było mi się przystosować do nowego otoczenia.

Pierwsze dni w Dryden NY spędziłem na odpoczynku po podróży i przystosowywaniu się do nowej strefy czasowej, treningach, uzupełnianiu dokumentów i wszelkich innych formalności. Miałem spotkanie w szkole z moją koordynatorką, z którą wybrałem przedmioty, których będę się uczył w tym roku szkolnym. Wybrałem astronomię, fizykę, matematykę (calculus), wf, government (coś w rodzaju wiedzy o społeczeństwie), angielski i gotowanie. Już od dwóch tygodni uczestniczę w tych lekcjach i muszę przyznać, że jestem niezmiernie zadowolony ze swojego planu lekcji.

 

 

W czasie wakacji odbyłem również podróż z moją pierwszą (przejściową) host rodziną do Potsdam, przy granicy z Kanadą, do uniwersytetu Clarkson, gdzie naukę rozpoczął w tym roku jeden z moich host braci. W drodze powrotnej spędziliśmy jedną noc pod namiotami w górach Adirondack oraz jedną noc nad jeziorem Otter Lake, gdzie dom ma kuzynka host taty. Spędziliśmy tam wspaniały czas, a wracając z tamtąd do Dryden pojechaliśmy przez Syracuse, gdzie zatrzymaliśmy się na New York State Fair, jednym z największych festynów w Stanach Zjednoczonych.

 

 

 

Zaraz przed rozpoczęciem roku szkolnego przeniosłem się do mojej pierwszej oficjalnej rodziny, gdzie mieszkam ze wspaniałą host rodziną: mamą Deaną, tatą Stevenem, 15-letnią siostrą Brooke i 16-letnim bratem Brandonem, z którym jestem w drużynie piłki nożnej. Rodzina jest wspaniała, dom również mi się podoba. Mam własny pokój, który został specjalnie dla mnie wyremontowany, a widok z okna na wzgórza i lasy jest niesamowity.

 

 

Na początku września byłem również z host rodziną Wei-Ju z Tajwanu, która również jest na wymianie w Dryden, na wyścigach Indy Cars na torze w Watkins Glen. Mimo że pogoda nam nie sprzyjała, bardzo dobrze się bawiliśmy, był to przy okazji mój pierwszy raz na torze wyścigowym.

 

 

Z niecierpliwością czekałem na rozpoczęcie szkoły, aż w końcu stało się! 8 września rozpocząłem naukę w Dryden High School jako senior, uczeń dwunastej, ostatniej klasy. Pierwszy dzień w nowej szkole zawsze jest stresujący, lecz wszyscy zadbali o to bym poczuł się jak członek społeczności szkolnej – każdy wiedział dokładnie jak mam na imię, skąd jestem i co tu robię, wszyscy zadawali mi mnóstwo pytań, byli pomocni w znajdowaniu gabinetów i tłumaczeniu zasad, nauczyciele byli mną bardzo zainteresowani i starali się jak najbardziej ułatwić mi naukę. Szkoła jest naprawdę wspaniała – uczniowie mają świetne relacje z nauczycielami, używamy laptopów na lekcjach a z nauczycielami kontaktujemy się przez Google Classroom.

 

Wraz z rozpoczęciem szkoły zaczął się sezon piłkarski – treningi stały się bardziej intensywne i zagrałem już w kilku meczach z innymi drużynami. W dzień meczu przychodzimy do szkoły albo elegancko ubrani, albo nosimy koszulki piłkarskie, więc wszyscy wiedzą kiedy i z kim gramy i zawsze wiele osób przychodzi nam kibicować. Po każdej grze w naszej szkole mamy Tailgate Party – rodzice przygotowują różne potrawy, napoje i desery dla całej drużyny i spędzamy wspaniały czas po meczu wspólnie z naszymi rodzinami.

 

 

W zeszły weekend pojechałem do Cooperstown na pierwszą orientację dla uczestników wymiany, gdzie poznałem prawie 30 osób z całego świata, które aktualnie są na wymianie w centralnym stanie Nowy Jork. Przedstawialiśmy prezentacje o sobie, zachęcaliśmy uczniów lokalnych szkół do udziały w wymianie, wieczorem spędziliśmy czas grając w mini golfa i siedząc przy ognisku, było niesamowicie!

Podczas pobytu w Cooperstown spaliśmy u lokalnych tymczasowych host rodzin, do których zostaliśmy losowo przyporządkowani. Ja i Jose z Paragwaju trafiliśmy do rodziny, w której mama przez 5 lat studiowała literaturę słowiańską na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie! W domu było wiele zdjęć z Polski, mama mówiła do mnie czasem po polsku, było to naprawdę wspaniałe uczucie po miesiącu nie rozmawiania z nikim w ojczystym języku!

 

 

W szkole nie mam żadnych problemów z językiem, poziom nauki jest podobny do tego w Polsce. Dni szkolne są bardzo męczące – codziennie zaczynam szkołę o 7:45 (jest to tzw. Homeroom – 10 minutowa lekcja na której słuchamy ogłoszeń i mówimy przysięgę do flagi amerykańskiej), lekcje kończą się o 14:20, wtedy mam około 45 minut na odrobienie lekcji, następnie idę z drużyną na siłownię, potem trenujemy na boisku do 17:30, ale z reguły codziennie mam coś do zrobienia po treningu – albo spotkanie z Rotary, albo wyjście gdzieś z rodziną. Muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba, ponieważ nie było jeszcze ani jednego dnia żebym się nudził. Dzisiaj byłem na festynie w centrum Dryden i w fabryce cydru jabłkowego, za tydzień jadę z rodziną camperem na weekend w góry Adirondack, a za niecały miesiąc jadę z innymi wymieńcami do New York City!

 

Mój grafik jest bardzo napięty i nie zapowiada się, żeby uległo to zmianie.

 

Jestem bardzo zadowolony z pobytu w stanie Nowy Jork i jestem niezmiernie wdzięczny moim rodzicom, że umożliwili mi ten wyjazd oraz mojej dziewczynie, za to że powiedziała mi o Rotary i zachęciła do wymiany. Postaram się pisać na bieżąco, średnio raz w miesiącu, mam nadzieję, że moje posty okażą się pomocne dla przyszłych uczestników LTRYE.

 

Pozdrawiam zza oceanu!

Więcej relacji tej osoby: