Lot, szkoła i futbol.

Lot, szkoła i futbol.

Swoją wymianę do Stanów rozpoczęłam 20 sierpnia . Lot przebiegł sprawnie i bez zbędnych niespodzianek. Po 10 godzinach podróży na lotnisku w Rochester przywitały mnie moje 2 pierwsze host rodziny i oficer mojego goszczącego klubu Rotary – Newark.

Miałam to szczęściem że swojego host brata poznałam jeszcze przed rozpoczęciem swojej wymiany. Był on na wymianie w Holandii 2015-16 i przy okazji swojej końcowej wycieczki po Europie, spędził u nas w Polsce 5 dni.

 

Po przylocie miałam 2 tygodnie na regenerację przed rozpoczęciem szkoły. Spędziłam je głównie z moją host rodziną.  Wraz z moją host siostrą Grace, która jest w moim wieku wybrałyśmy się nad jezioro by spróbować swoich sił w paddle boardingu.

 

Byłam też w szkole na spotkaniu z moją counselorką, gdzie wybrałam  następujące przedmioty:

  • Algebra II
  • English Lit
  • Participation in government
  • Graphic arts
  • Physics
  • Spanish 3
  • GYM

 

Zapisałam się też do szkolnej drużyny tenisa, treningi zaczęliśmy 2 tygodnie przed rozpoczęciem szkoły. Jeżeli chodzi o szkołę, to na początku było mi strasznie ciężko i mimo, że przez całe moje życie miałam 6 z angielskiego w szkole, na matematyce i angielskim nie rozumiałam kompletnie nic. Teraz po miesiącu jest mi dużo łatwiej i jestem najlepsza w mojej klasie na matmie! Ogólnie nauczyciele prowadzą tu  lekcje o wiele ciekawiej niż w Polsce. Każda lekcja jest inna i mega interesująca. Jeżeli chodzi o ludzi w szkole, to wszyscy są bardzo mili i pomocni i chociaż są bardzo chętni do rozmów to szczerze mówiąc, ciężko jest tu o głębszą relację. Całe życie towarzyskie odbywa się w szkole i na szkolnych meczach futbolu.  Kończymy lekcję o 14:30, potem każdy idzie na swoje zajęcia/trening, które kończą się ok 17, powrót do domu, praca domowa i nie ma już czasu na spotkania towarzyskie.  Może dla tego wszyscy wydają się trochę samotni.  Weekendy raczej spędza się czas z rodziną.

 

Ostatnio moja host rodzina zabrała mnie do Virginii na mój pierwszy, większy mecz futbolu. Był to mecz na homecoming uniwersytetu Virginia Tech, do którego uczęszczał mój host tata 30 lat temu. Spędziłam z nimi bardzo miło czas. Ogólnie z rodziną dogaduje się w miarę dobrze. Nie czuje się u nich jak w domu i średnio łapie kontakt z moją host siostrą, ale nie jest tak źle, i tak większość czasu spędzam poza domem.

 

 

Więcej relacji tej osoby: