Dom z dala od domu

Dom z dala od domu

 

Dzień przed wyjazdem moje życie nabrało tempa, zaczęło się nerwowe sprawdzanie dokumentów, listy wszystkich niezbędnych rzeczy na wyjazd, ostatni łyk ulubionej kawy na mieście, pożegnanie z najbliższymi i w  drogę… 6:40 – samolot z Warszawy zabrał mnie do Amsterdamu o potem prosto do Pensylwanii, gdzie spędzę swą roczną przygodę.

Wreszcie tempo osłabło, znalazłam się z dala od zgiełku wielkiego miasta, w małej miejscowości New Paris w stanie Pensylwania. Wszystko było nowe i dosyć trudne. Można powiedzieć, że przeżyłam „culture shock”, który prędzej czy później dotyka prawie wszystkich wymieńców.

 

 

Na szczęście trafiłam na naprawdę wspaniałą rodzinę, która pomogła mi zaaklimatyzować się i zrozumieć wiele zjawisk społecznych. Przyzwyczaiłam się również do widoku jeleni codziennie rano na podjeździe i uważam to za bardzo urocze. Brakuje mi natomiast możliwości poruszania się na nogach lub transportem publicznym, bo w Stanach dotarcie do wszystkich miejsc wymaga jazdy samochodem i angażowania innych osób.

Swojej host rodzinie jestem wdzięczna nie tylko za opiekę i wsparcie, lecz także za możliwość podróżowania. Zaledwie tydzień po przyjeździe do USA, moja host rodzina zabrała mnie na plażę Maryland, do domku z widokiem na ocean i niedługo potem do Pittsburgha, który polubiłam za artystyczny i przytulny klimat oraz wiele ciekawych muzeów. Później miałam okazję odwiedzić to miasto jeszcze trzy razy. Ze względu na korzystne położenie Pensylwanii miałam również możliwość odwiedzić Waszyngton, który jest oddalony od mojego nowego domu zaledwie dwie godziny drogi samochodem. Wybrałam się również z innymi wymieńcami z mojego dystryktu na czterodniową wycieczkę do Nowego Yorku.

 

 

Zobaczenie wszystkich tych miejsc było prawdziwym spełnieniem moich marzeń. Największą zmianą, a zarazem trudnością z jaką musiałam się zmierzyć była szkoła, gdyż amerykański system edukacji jest zupełnie inny niż polski. Pozytywnym natomiast zaskoczeniem była możliwość wyboru przedmiotów, gdyż po raz pierwszy w życiu byłam w stanie połączyć naukę biologii oraz anatomii z zajęciami artystycznymi, co pozwoliło na realizowanie moich pasji. Nie mogę doczekać się kolejnych miesięcy, gdyż zapisałam się na musical w szkole i do klubu narciarskiego, co da możliwość niedzielnych wyjazdów na snowboard.

Ostatnie trzy miesiące były bardzo bogate nie tylko ze względu na wycieczki. Miałam również przyjemność wybrać się na bal szkolny homecomming poprzedzony półtorej godzinną sesją zdjęciową ze znajomymi. Oprócz tego dołączyłam do drużyny tenisowej w mojej szkole, co było bardzo pozytywnym doświadczeniem, ponieważ poznałam wiele osób, dzięki którym pierwsze dni w szkole stały się łatwiejsze. Sezon trwał około dwóch miesięcy, w którym zagrałam ponad dwadzieścia meczy międzyszkolnych. Oczywiście wybrałam się też na sławetny „trick or treating” w Halloween z koleżanką ze szkoły, by przeżyć to święto po amerykańsku.

 

Na koniec chciałam podziękować za umożliwienie wzięcia udziału w programie wymiany Rotary i możliwość wyjazdu do USA, które od wielu lat było moim marzeniem. Tylko mieszkając tutaj mam możliwość skonfrontowania swoich wyobrażeń z rzeczywistością. Przede mną jeszcze wiele ciekawych chwil i choć wiem,że nie wszystkie będą łatwe, chcę na nich budować moje własne doświadczenia i wiedzę o świecie.

 

 

 

 

Więcej relacji tej osoby: