Chiński, Moon Festival i klimatyzacja…

Chiński, Moon Festival i klimatyzacja…

 

Jestem na wymianie równo miesiąc. Był to czas pełen różnych doświadczeń, tych trudnych, jak i tych dobrych. Miesiąc w którym przyleciałam, poznawałam najbliższą okolicę, host rodzinę, miesiąc w którym pierwszy raz poszłam do szkoły, poznałam swoją klasę, nauczycieli i innych wymieńców z którymi spędzę swoją wymianę…

 

A co robiłam przez ten miesiąc?

 

1.Zaliczyłam spotkanie orientacyjne z innymi wymieńcami z dystryktu i rotarianami (było super!). Wymieńcy są świetni!

 

2.Byłam na fantastycznym meczu baseballu, i na tym dużym ekranie na stadionie, gdzie pojawiają się randomowe osoby (coś w stylu kissing camera tylko bez całowania) a obraz transmitowany jest do telewizji. Do tego prawie złapaliśmy piłke rzuconą przez zawodnika, ale niestety niefortunnie trafiła moją host mame w nogę i odbiła się w drugą stronę…

 

 

3.Byłam w świątyniach buddyjskich

 

 

4.Byłam z host rodziną na plaży

 

 

5.Pierwszy raz poszłam do nowego liceum i zaczęłam lekcje chińskiego

6.Zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami i z innymi wymieńcami

 

 

7.Byłam w chińskiej Ikei

8.Próbowałam masy nowego jedzenia

 

 

9.Miałam ptaka na głowie który dziobał moje włosy

 

 

10.Byłam chora dwa tygodnie

11.Świętowałam Moon Festival, gdzie codziennie moja host rodzina robiła grilla

 

 

12.Prawie dostałam ataku paniki bo myślałam, że zgubiłam paszport (moja host mama go wzięła, a ja o tym nie wiedziałam)

13.Tęskniłam za domem

14.Pierwszy raz byłam w night markecie

 

15.Próbowałam chińskiej kaligrafii

16.Nauczyłam się korzystać z pralki i klimatyzatora z modułami po chińsku

17. Doznałam pierwszych szoków kulturowych

 

I wiele, wiele innych rzeczy…

 

Co do szoków kulturowych:

-psów się NIE WYPROWADZA, cały czas są zamknięte w domu, a jeśli już wychodzą to raz na miesiąc. Podobno jest to zupełna norma i nie ma w tym tutaj nic dziwnego, na ulicach przez miesiąc widziałam tylko raz psa na spacerze. U nas pies załatwia się na balkonie. Brzmi jak żart? no niestety jest to rzeczywistość. Tutaj mają specjalne odpływy na wodę  na balkonie, więc szlaufem i jakimiś płynami czyszczą balkon i po problemie…

-wszyscy bekają i traktowane jest to tu zupełnie normalnie, ludzie kompletnie nie zwracają na to uwagi

-nikt nie zapina pasów w samochodzie, czasem kierowca, ale to tylko dlatego, że inaczej samochód nie odpali (specjalny rodzaj blokady)

-w szkole jest pół godziny drzemki, gdzie uczniowie po prostu kładą się na ławkach i śpią

– są zupełnie inne toalety, można je opisać jednym słowem. Dziura. Wygooglujcie sobie, żeby was nie zaskoczyło jak przyjedziecie kiedyś do Azjii

-wszyscy jedzą zupki chińskie, ale jakimś cudem wszyscy są chudzi

-w szkole jest convenient store, czyli taki market gdzie kupisz wszystko. To tak jakby mieć ‘’Biedronkę’’w szkole

-na lekcjach nikt nie zadaje pytań i dużo osób śpi lub gra na telefonie

– wszędzie chodzą w kapciach po domu a wychodząc na balkon trzeba zmienić buty.

 

Jak na razie moja wymiana stoi niestety w miejscu pod względem eksploracji okolicy. Byłam chora przez 2 tygodnie i nie miałam okazji pojechać do Taipei. Będę to mogła zrobić dopiero za tydzień, a jak na razie głównie siedziałam w domu. Teraz, kiedy jestem już zdrowa mogę w końcu gdzieś pojechać i zobaczyć coś więcej z własnej inicjatywy! Nie mogę się doczekać!

 

Mój adres mailowy, Facebook, Snapchat i link do bloga

Nie bójcie się napisać!

 

M: basiamolicka@gmail.com

FB: Basia Molicka

Snap: baszbara

Blog: https://basiatajwan.blogspot.com/

Więcej relacji tej osoby: