Po czterech miesiącach…

Po czterech miesiącach…

Cześć!

Jako, że wielkimi krokami zbliża się koniec mojej wymiany Broome, postanowiłam napisać kolejny raport.
Może zacznę od szkoły. Po czterech miesiącach mogę powiedzieć już coś więcej. Tak jak pisałam wcześniej miałam 6 przedmiotów. Niestety chemia jako jedyna okazała się za trudna, więc zamieniłam sobie ją na Art. Szczerze, to nawet nie lubię i nie umiem malować, ale był to jeden z moich najlepszych przedmiotów. Nauczyciele w szkole byli zupełnie inni niż w Polsce. Wszyscy mili i bardzo pomocni. Co do moich testów i sprawdzianów, to musiałam pisać prawie wszystkie. Na szczęście nikt nie kazał mi ich zaliczać, także nie stresowałam się zbytnio. Moim ulubionych przedmiotem było hospitality (gotowanie) i matematyka. Z gotowania udało mi się nawet zdobyć nagrodę dla najlepszego ucznia. Z matematyki niestety nie, ale jeden sprawdzian napisałam najlepiej z klasy.


Po czterech miesiącach w szkole przyszedł czas na egzaminy i nie tak długo wyczekiwane wakacje. Egzaminy pisałam tylko z matematyki i biologii. Wynikami nie będę się lepiej chwalić, bo trzygodzinne testy mnie pokonały.

WAKACJE! Przed wymianą byłam bardzo szczęśliwa, że będę miała tak długie wakacje. Nie powiem, fajnie jest przez pierwszy tydzień, może dwa, gdy się nic nie robi. Zawsze wydawało mi się, że jestem osobą dość aktywną, lubiącą korzystać z dnia od świtu do wieczora. Tutaj moje przyzwyczajenia zmieniły się o 180 stopni. Codziennie chodzę spać kolo 2 w nocy i śpię aż do 11. Chciałabym nawet dłużej, ale niestety się nie da  Z moją rodziną, z którą jestem już od 4 miesięcy i będę jeszcze kilka tyg, miałam szansę pojechać na kemping. Wakacje zupełnie inne niż te, do których jestem przyzwyczajona. Brak ciepłej wody, zasięgu, prądu, sklepu i dostępu do cywilizacji. Jedak wspominam ten czas bardzo dobrze i mam nadzieję, że to nie ostatni taki kemping.

Co do wakacji nudy potrwają do lutego. Teraz mało produktywnie. Spędzam dni  domu lub na basenie. Na plażę już nie chodzimy, bo jest pora deszczowa- bardzo ciepło i wilgotno, a zza okna wydaje się jakby była późna jesień. (na zdjęciu moje dwie siostry w basenie przed domem)

Dużo mogłabym opowiadać. Niestety ciężko jest wszystko napisać w jednym raporcie. Niedługo święta. Mój ulubiony czas w ciągu roku. Słyszałam już nasze plany i trochę jestem zawiedziona. Nie obchodzi się tutaj wigilii, a 25 grudnia zamawiamy chińczyka z pobliskiej knajpki. Resztę dnia spędzamy z przyjaciółmi. Także jak widzicie, nie ma to jak magia świąt.
Dzisiaj idę już na ostatnie spotkanie Rotary. Trochę to przykre, bo dokładnie pamiętam moje pierwsze. 27 grudnia przeprowadzam się do Perth. Jest to kawał drogi stąd. Muszę, aż lecieć tam samolotem. Ciekawa jestem jak odnajdę się w nowym mieście, szkole i rodzinie. Na pewno dam wam znać, a póki co, mimo, że trochę się nudzę i życie inaczej tu wygląda, myślę, że czas w Broome to najlepsze co mogło mi się przytrafić.

 

 

Więcej relacji tej osoby: