Pierwsze dni wymiany były przepełnione wszelkiego typu emocjami…

Pierwsze dni wymiany były przepełnione wszelkiego typu emocjami…

 

Nazywam się Wiktoria Krawczyk, mam 16 lat i to jest moja pierwsza relacja z wymiany. Minęły już ponad dwa miesiące, od kiedy opuściłam Polskę i rozpoczęłam swoją roczną przygodę w Meksyku, w mieście Mazatlan i muszę powiedzieć, że jestem absolutnie zakochana w tym kraju.

 

PODRÓŻ I PIERWSZE WRAŻENIA

Ostatnie tygodnie w Polsce; zamieszanie, pakowanie wszystkich rzeczy, żegnanie się z przyjaciółmi i rodziną. W końcu ostatnie pożegnania na lotnisku i rozpoczynam wymianę w Mesyku. Podróż nie była łatwa. Łącznie trwała około doby, więc pod koniec byłam naprawdę zmęczona i zestresowana. Na szczęście nie miałam żadnych większych problemów na lotnisku, jedynym utrudnieniem było odnalezienie się w mieście Meksyk, gdzie mało kto mówił po angielsku, jednak udało mi się spokojnie dotrzeć do miasta docelowego. W końcu w nocy 19 sierpnia 2018 dotarłam do Mazatlan, miasta, które od tamtej pory miało się stać moim nowym domem. Pierwsza myśl; ‘jak tu gorąco!’Muszę przyznać, że nie byłam przygotowana na taką zmianę temperatury. Przystosowanie się do tutejszego klimatu zajęło mi trochę czasu.

Pierwsze dni wymiany były przepełnione wszelkiego typu emocjami; głównie radością i ekscytacją, chociaż były też momenty, gdy dobijała się tęsknota za Polską, samotność i powątpiewania. Na szczęście te negatywne emocje z czasem zaczęły niknąć, poznałam tu wielu niesamowitych przyjaciół, zaczęłam czuć się jak we własnym domu. Oczywiście, że nadal tęsknię za swoją prawdziwą rodziną i krajem, ale wiem, że za kilka miesięcy tam wrócę, więc korzystam z czasu, który tu mam tak bardzo jak mogę.

 

 

RODZINA

Na lotnisku byłam bardzo ciepło przyjęta przez  członków Rotary i moją host rodzinę. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że z nimi mieszkam, ponieważ już od pierwszego dnia dbali, abym się czuła jak we własnym domu. W każdy wtorek cała rodzina spotyka się w domu babci na wspólny obiad i w większość niedziel razem wybieramy się do pobliskich miast. Moim jedynym obowiązkiem domowym jest codzienne wychodzenie z psem na spacer, jednak zawsze staram się pomagać rodzicom w czynnościach takich jak przygotowywanie stołu, czy gotowanie obiadu.

 

 

Oprócz rodziców mieszka ze mną młodsza o trzy lata siostra. Na początku komunikowałam się z rodziną wyłącznie po angielsku, ale każdego dnia staram się używać coraz więcej hiszpańskiego, aby jak najszybciej nauczyć się języka. Wiele osób pyta mnie; „Jak to jest mieszkać z obcą rodziną?” Zaczynasz się uczyć jak wygląda życie u (w sumie obcych) ludzi, jak spędzają dzień, co lubią jeść, etc. Wbrew pozorom nie było to dla mnie wcale takie dziwne uczucie, w końcu zmiana swoich przyzwyczajeń jest nieodłączną częścią wymiany. Z pewnością były momenty gdy myślałam o różnicach między moją polską a host rodziną, jednak z czasem tutejsze przyzwyczajenia stały się też moimi.

 

SZKOŁA

Zostałam przydzielona do szkoły Instituto Cultural de Occidente [w skrócie ICO] do klasy 3E. W całym mieście mamy dziewięciu uczniów wymiany, z których czwórka jest razem ze mną w szkole. Codziennie muszę się budzić o godzinie 5;25, żeby zdążyć na szkolny autobus o 6:10. Lekcje trwają zazwyczaj od 7 rano do 14;30, jednak w niektóre dni kończę zajęcia o 12;25. Największą różnicą od mojej polskiej szkoły jest to , że muszę tu nosić mundurek, do którego na początku ciężko było mi przywyknąć, lecz po krótkim czasie stało się to dla mnie normalnością.

 

 

Nadal mam problemy ze zrozumieniem tego, co jest mówione na lekcjach, ale z dnia na dzień zaczynam rozumieć coraz więcej. Wszyscy uczniowie wymiany zostali tu bardzo miło przyjęci. Każdy był zainteresowany skąd pochodzimy, jak wyglądają nasze kraje, dlaczego wyjechaliśmy do Meksyku. Nawet nie zauważyłam kiedy znajomi zaczęli stawać się przyjaciółmi, za którymi już wiem, że będę bardzo tęsknić po powrocie.

 

MIASTO

Jak już wspomniałam, moim miastem goszczącym jest Mazatlan. Kiedy usłyszałam, że tam właśnie jadę, nie wiedziałam czego się spodziewać; nigdy wcześniej o nim nie słyszałam i spędziłam bardzo dużo czasu oglądając filmy o Mazatlanie, czy czytając artykuły dotyczące tego właśnie miasta. Po miesiącu bycia tutaj wiem, że chyba lepiej trafić nie mogłam. Miasto jest niesamowicie piękne, z wieloma plażami i ślicznym centrum, więc zawsze jest tu co robić. Z początku obce, miejsce to zaczyna stawać się moim nowym domem.

 

Więcej relacji tej osoby: