Mój rok w Argentynie jest dla mnie niesamowicie ważny.

Mój rok w Argentynie jest dla mnie niesamowicie ważny.

Zawsze trudno jest rozpoczac relacje z wymiany, poniewaz nie wiadomo o czym pisac. Zaczne wiec ogolnikowo a nie personalnie.

Wymiana to naprawde niesamowite doswiadczenie. Mowia ze to najlepszy rok twojego zycia ale ja nie wiem czy moge sie z tym zgodzic. Jest to na pewno bardzo inny rok w twoim zyciu, pelen az po brzegi emocji, doswiadczen, trudnosci. Rok ktory nauczy cie tylu rzeczy na ile mu tylko pozwolisz. Czasem nauczy cie jak zaadoptowac sie do sytuacji w ktorych czujesz sie bardzo niekomfortowo, nauczy cie walczyc o swoje i akceptowac porazki, nauczy cie jak czerpac radosc z malych rzeczy, nauczy cie szacunku i czym jest przyjazn. Nie koniecznie bedzie najlepszy.

 

Nie jest to doswiadczenie dla kazdego, jest niesamowicie trudne bo az za czesto bedziesz czuc samotnosc, tesknote i brak sensu, ale jesli sie tak nie czules to czy na pewno wyszedles poza swoja strefe konfortu i doswiadczyles wszystkiego tego co oferuje program wymiany?

Jest to piekny rok w ktorym poznasz ludzi ktorzy tak jak ty zostali wrzuceni w morze nowego srodowiska i tak jak ty przez caly rok probuja sie w nim odnalesc najlepiej jak potrafia, oraz ludzi ktorzy naleza do tego srodowiska i beda pomagac ci lub utrudniac adaptacje w nowych sytuacjach. Najwazniejsze to nie miec zbyt wysokich wymagan, w ten sposob nie bedziesz miec na czym sie zawiesc.

 

Moj rok w Argentynie jest dla mnie niesamowicie wazny. Tyle ile tutaj czasu spedzilam myslac o tym kim jestem i kim chce byc to przez moje wczesniejsze 18 lat nie myslalam.

Moja pierwsza rodzina byla bardzo specyficzna. Host matka pelnila role tyrana domu i codzinnie na wszystkich krzyczala i dawala jasno znac ze jest w zlym humorze. Host ojciec chyba sie zmeczyl swoim zyciem wiec po prostu organizowal sobie zajecia poza domem a w domu ignorowal jej humory ogladajac telewizje.

Mialam tez host sioste w wieku 12 lat, z ktora nie zamienilam ani jednej konwersacji, poniewaz nie chciala ze mna rozmawiac i gdy tylko ja o cos pytalam to odburkiwala cos z wyrazna niechcecia. W sumie to najbardziej to dogadywalam sie tam z psem (peppa kocham cie!) latwo nie bylo… ale z powodu ze byla to pierwsza rodzina to nawet nie zdawalam sobie sprawy ze tak byc nie powinno.

Zamiast tego spedzalam duzo czasu z osobami z mojej szkoly, ktorzy przyjeli mnie jakbym byla drugim messim. Przez caly pierwszy tydzien nauczyciele nie mogli prowadzic normalnie lekcji, poniewaz uczniowie (i niektorzy nauczyciele tez!) ustawiali swoje lawki naokolo mojej i zadawali pytania, przynasili argentynskie przysmaki, uczli jezyka i piosenek.

Pierwsze tygodnie wymiany sa niesamowiscie wazne jesli chodzi o twoja obecnosc w szkole. Musisz pokazac sie z jak najlepszej storny. NIE MOZESZ BYC NIESMIALA/NIESMIALY. To twoja najlepsza szansa na znalezienie znajomych, rozmawiaj z ludzmi, pokaz im troche siebie, przywiez cos z polski, zaspiewaj twoja ulubiona piosenke dawida podsiadlo, cokolwiek!! Pokaz im ze chcesz poznac ich kulture, zwyczaje i ze nie jestes bananem z europy ktory rozmawia tylko ze szlachtą.

W tym okresie rowniez zaczelam grac na gitarze, Lekcji udzielali mi koledzy ze szkoly. Gitara byla bardzo duza odskocznia w domu pierwszej rodziny, bardzo mi pomogla czuc sie dobrze kiedy bywalo nienajlepiej. W szkole zaprzyjaznilam sie bardzo z jednym kolega ktory zawsze kiedy dzialo sie cos zlego w rodzinie mial czas sie ze mna spotkac i porozmawiac i doradzic co robic. Oprocz tego jedna grupa dziewczyn ze szkoly przyjela mnie bardzo cieplo i zawsze zapraszaly mnie na nocowanie, party albo kolacje.

 

Moja druga rodzina byla troche jakby zeslana z nieba. W koncu okazalo sie ze to nie ze mna jest cos nie tak. Moi host rodzice byli bardzo spokojni i nie mowili duzo ale za to bardzo latwo sie bylo z nimi dogadac i w koncu nie doznawalam przemocy psychicznej w domu. Mialam tez host sioste (13 lat) z ktora wyglupialam sie kazdej nocy, ogladalam seriale, gotowalam i bardzo sie zaprzyjaznilam. Rowniez w moim drugim domu nie brakowalo mi doslownie niczego. W szafce i lodowce zawsze bylo cos do jedzenia, host mama zabierala mnie na zakupy zebym mogla pokazac jej co lubie jesc. W pierwszej rodzinie zdazalo sie, ze nie bylo ani jednej rzeczy aby zjesc sniadanie w weekend… lub miedzy posiłkami i musialam chodzic do sklepu i kupowac sobie jedzenie zeby nie glodowac do obiadu.

 

Trzecia rodzina byla moim najtrudniejszym doswiadczeniem calej wymiany. Z drugiego domu w ktorym mialam duzo swobody, prywatnosci, jedzenia i udogodnien wyladowalam w malutkim domku daleko od centrum w ktorym musialam dzielic pokoj z 3 innymi siostarmi (8, 16 i 19 lat). W pokoju nie bylo miejsca na moje rzeczy, najmlodsza siosta caly czas ogladala jakies dziwne gry (typu minecraft) na telewizorze w pokoju, caly czas ktos spiewal, rozmawial, krzyczał. Moja host mama byla bardzo irytujaca, zabraniala mi wszystkiego rownoczesnie pozwalajac na wszystko siostrze ktora byla odemnie mlodsza. W domu tez sie nie przelewalo, na sniadanie chleb z maslem i herbata zamiast wafli ryzowych z szynka i serkiem. Nie powiem latwo nie bylo. Nie mialam nawet miejsca zeby pomyslec, plakac, rozmawiac z rodzina lub przyjaciolmi.

Pierwszy tydzien nie moglam sie przyzwyczaic, w szkole wszyscy pytali czy wszystko ze mna w pozadku. Ale z czasem zaczelam sie przystosowywac. rozmawialam wiecej z host mama i prosilam o zrozumienie gdy cos chcialam zrobic. Spiewalam razem z host siostrami. SPedzalam duzo czasu z 16 letnia siostra i bardzo bardzo ja pokochalam. Stala sie dla mnie przyjacilka ktora spala w lozku obok, osoba ktora byla pierwsza zeby mi w czyms doradzic albo pomoc. Nie bylo idealnie ale bylo dobrze. Oprocz tego host mama nauczyla mnie robic na drutach i tym sposobem wracam do polski ze slicznym szalikiem, ktory zrobilam. Koniec konców wydaje mi sie ze to rodzina z ktora czuje sie najbardziej jak z prawdziwa rodzina. To w ostatnim domu czulam sie najbardziej jak w domu, jak czlonek rodziny.

 

Najwazniejsza czesc mojej wymiany zostawilam na koniec. Inni wymiency.

Ja mialam niesamowite szczescie wyladowac w miescie gdzie oprocz mnie mialam 5 innych osob z wymiany (3 chlopców- z Danii, Austrii i Belgii i 2 dziewczyny- z Włoch i USA).

 

Na samym poczatku myslalam ze kazdy z nich jest kompletnie inna osoba niz jest tak naprawde. Doslownie kazdy z nich zrobil na mnie zle wrazenie. A teraz jak mysle ze za 11 dni nie bede mogla ogladac ich usmiechnietych ryjkow kazdego dnia to mam lzy w oczach. Kazde z nas jest niesamowicie inne i kazde z nas swietnie sie dogduje. To z nimi przezylam najlepsze, najdziwniejsze, najsmieszniejsze i najbardziej powalone chwile w ciagu mojego calego roku w argentynie. To oni najbardziej rozumieli moje kryzysy egzystencjalne i problemy. To oni zawsze mieli duzo czasu zeby go ze mna spedzic.

 

Oprocz nich innych wymiencow poznalam na kongresach rotary i wycieczkach- na północ i połodnie argentyny. Na poludniu poznalam najwspanialsza Francuzkę na calym swiecie z ktora po dwoch tygodniach wycieczki czułam się jakbysmy sie znaly od lat. Na pólocy zaprzyjaznilam sie z inna dziewczyna z francji i usa i w ten sposob moi wymiency z miasta + dziewczyny z francji i usa + ja stworzylismy dosłownie dream team. Pierwszy raz w zyciu stworzylam tak silna relacje z grupą ludzi. Nie wazne co robilismy, kiedy bylismy razem zawsze cos sie dzialo, bylo wesolo, slodko, pelno emocji, dramy i zmeczenia. I to za nimi bede tesknic najbardziej.

 

Ten rok to cos pieknego, odskocznia od wszystkiego co znasz, najlepsza szkoła zycia, czas aby dowiedziec się kim jestes i być sobą w 100 procentach.

Jeszcze jedna kwestia która jest bardzo ważna moim zdaniem.

Powiedzcie swoim rodziną zeby starały się jak najbardziej z dziecmi z wymiany ktore beda mieli w domach. To bardzo wazne. Wymiana to nie tylko twoje doswiedczenie, to tez doswiadczenie dla calej twojej rodziny.

Więcej relacji tej osoby: