Przyjechałam do Oregon w stanie Wisconsin.

Przyjechałam do Oregon w stanie Wisconsin.

Dokładnie tydzien temu (i dwa dni) przyjechałam do Oregon w stanie Wisconsin. Nie będę sie rozpisywać o podróży bo bądźmy szczerzy w 17h siedzenia i patrzenie sie w okno na ciagle ten sam widok chmur nie ma nic ciekawego. Dodając do tego jeszcze dość głupie przemyślenia na temat tego czy to sie dzieje naprawdę i dlaczego. Po dość emocjonalnym pożegnanie z osobami mi najbliższymi spędziłam 17h w totalnej pustce umysłowej aby w końcu na lotnisku w Madison obudziło powitanie mojej nowej rodziny.

Tuż po tym jak wylądowałam zobaczyłam osiem uśmiechniętych osob czekających na mnie. Skąd to wiedziałam? Trzymali plakat z napisem „welcome Ania”.

 

Po przywitaniu sie i zabraniu moich bagaży pojechaliśmy na kolacje do HQ. Tak jak juz wspomniałam powitała mnie moja pierwsza rodzina ale i druga i 2 osoby z Rotary. Miejsce w którym zjadłam moj pierwszy amerykański posiłek nie można odmówić amerykańskości 😂 pomijając telewizory obecne w każdym kacie tak aby z żadnego miejsca nie przegapic meczu baseballu porcje były ogromne. Dzięki Bogu wzięłam sałatkę co nie powiem zaskoczyło ich.

Następne 3-4 dni były prawdopodobnie najaktywniejszymi w moim zyciu. Pojechaliśmy zarejestrować mnie do szkoły i na pływanie. Spędziliśmy 3h czekając na przyjęcie mnie do lekarza sportowego.

W sobotę moja host rodzina zabrala mnie na farmers market cos w rodzaju naszego targu śniadaniowego gdzie spróbowałam cheese bread, honey stick i zwiedziłam Madison’s capital.

W niedziele miałam przyjemność wziąć odział w mszy Methodist church która różni sie od mszy która znam z Polski diametralnie. Nie zamierzam sie o tym rozpisywać bo różnic sa miliony a ja po mimo juz pózniej pory planuje dzis iść spać.

We wtorek byłam na moim pierwszym spotkaniu Rotary. Poznałam wszystkich dostałam telefon zjadłam ogromne śniadanie 😂🇺🇸 nie narzekam.

I w końcu czwartek. Równo tydzien po moim przyjedzie w końcu poszłam na pierwszy trening. Do 16 prawdopodobnie wyglądałam jak zombie bo tak sie czułam. Nigdy nie byłam aż tak przerażona. Całe szczęście okazało sie ze nie ma sie czego bać. Dziewczyny sa strasznie miłe i wszystkie sie mi przestawiały. Co prawda nie zapamiętałam ich imion ale było mi niesamowicie miło. Okazało sie tez ze jestem jedna z najlepszych w drużynie i mam spore szanse na zawodach. Ciagnąć wątek pływania, w piątek miałam aż dwa treningi ktore rownież będę wspominać z uśmiechem. Na popołudniowym treningu miałyśmy treningowe zawody gdzie rywalizowałyśmy z lokalnym klubem. Była to super zabawa. Nie wiem która byłam na 50kr ale 100 wygrałam co mnie oczywiście ucieszyło. Brałam tez udział w dwóch sztafetach kraulowych jedna wygrałyśmy a druga nie mam pojecia szczerze mówiąc czy byłyśmy 2 czy 3. Grunt ze miałyśmy dobry czas. Po treningu dziewczyny zabrały mnie na pizzę do miejsca gdzie podobno jest najlepsza pizza w Oregon. Faktycznie była dobra ale ilośc mnie powaliła 🙂 dopiero tam mam wrażenie ze wyczułam sie w klimat drużyny i zapamiętałam ich imiona przy okazji.

Natomiast dzis w sobotę miałam okazje zobaczyć amerykański ślub i wesele. Powiem krótko ślub różni sie bardzo i jest o wiele krótszy ale wcale nie gorszy czy mniej wzruszajacy.

 

W tym tygodniu zrobiłam naprawdę sporo rzeczy. Za pare dni juz szkoła wiec czekają na mnie nowe wrażenia zapewne równie niezapomniane jak te.

Więcej relacji tej osoby: