16 godzin i w Meksyku…

16 godzin i w Meksyku…

Do Meksyku dotarłem najpóźniej, 25 września, ale dzięki temu zdążyłem poznać Carlosa z meksyku, który mieszka obecnie w moim polskim domu. Dzięki temu jeszcze w Polsce wiedziałem jacy są ludzie w Meksyku- otwarci, żartobliwi i niscy.

Moja podróż do Meksyku trwała 16 godzin, skończyła się w Cancun, gdzie przywitała mnie moja rodzina oraz mój polski przyjaciel Jakub Gliwa.

 

Największa różnica, którą zauważyłem, po opuszczeniu lotniska to wilgotność i temperatura powietrza, które są duuużo większe niż w Polsce. Następnie pojechaliśmy do Ciudad del Carmen, gdzie obecnie mieszkam. Jest to bardzo ciekawa wyspa, gdyż od około 150 lat całe Campeche utrzymuje się z tej wyspy. Początkowo ścinano tu drzewa kauczukowe oraz łowiono krewetki. Obecnie jest to baza dla statków, które obsługują platformy wiertnicze widoczne z plaży na wyspie. Moja rodzina jest bardzo aktywna, każdy weekend spędzamy nad morzem, gdzie najczęściej pływam kajakiem lub na desce, oraz od czasu do czasu mamy dłuższą wycieczkę. Meyzel, moja host mama prowadzi szkołę tańca, a mój host tata, Ivan organizuje wycieczki po Meksyku, na które staram się jak najczęściej jeździć, co utrudniają mi liczne wydarzenia organizowane przez mój klub.

13 września obchodziłem swoje urodziny, więc moja rodzina zorganizowała imprezę na plaży.

Następnie obchodziliśmy wspólnie Dzień Niepodległości Meksyku .

 

Nie licząc wycieczki do Coby, z której nie mam zdjęć, są to dwa najciekawsze wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Obecnie czekam z niecierpliwością na spływ kajakowy w następnym tygodniu, który opisze w następnej relacji.

 

Więcej relacji tej osoby: