Wycieczka po Niemczech

Wycieczka po Niemczech

10.11.2016

Dzisiaj się dowiedziałem, że jutro jest Dzień Niepodległości (11.11.2016).Każdy Polak zadałby sobie pytanie: jak można przeoczyć tak ważną datę. Niestety będąc częścią wymiany łatwo jest o takich rzeczach zapomnieć. Jedną z odpowiedzi jest to, że czas nam zlatuje przerażająco szybko. W mgnieniu oka mija 3 miesiąc mojego pobytu za granicą.  Drugą odpowiedzią jest to, że zmienił się mój sposób postrzegania dat. Kiedy mam przed oczami 10.11.2016 czytam to po niemiecku (November) przez co nie uaktywnia mi się w mózgu słowo: listopad. Jest jeszcze jedna odpowiedź- staram się rozwijać nowe pasje w wolnym czasie.

Ostatecznie są to jedyne wady jakie zauważyłem podczas mojej trzy miesięcznej nieobecności w Polsce: a) za szybko mija czas b) przestawia mi się myślenie w języku polskim na język niemiecki ( w pewnym sensie jest to też zaleta, jednak wiążą się z tym pewne obawy z mojej strony).

Pytania

Na początku mojej przygody za granicą zostawały mi zadawane dwa pytania, które słyszałem od każdego innego wymieńca.

  1.       Dlaczego wybrałeś Niemcy, przecież to tak blisko? Przecież na 100% macie taką samą kulturę i sposoby postrzegania świata(Niemcy i Polska).
  2.       Czy byłeś w Auschwitz? Bo przecież to w Polsce, nie?

Jak na drugie pytanie udawało mi się odpowiedzieć automatycznie, tak na pierwsze ciężko mi było znaleźć odpowiedź. Mimo, że mój pobyt w tym kraju nie jest moim pierwszym to na pewno nie było mi łatwo odpowiedzieć na to, aż do niedawna. Moją ostateczną odpowiedzią jest: nie, te kraje nie są do siebie podobne. Mimo wspólnej granicy, każde z tych dwóch krajów pozostaje jedyne w swoim rodzaju.

Ok, więc może po moich rozważaniach przejdę do relacji pobytu.

Po moim ostatnim raporcie przeważnie się z moją rodziną nigdzie nie ruszaliśmy oprócz jednego momentu. Wszyscy razem pojechaliśmy do Movieparku. Jest to jedyne takie miejsce w Niemczech. Ogólnie ujmując to jest to coś w rodzaju miejsca z rollercoasterami, karuzelami i wieloma różnymi atrakcjami odzwierciedlającymi popularne kreskówki oraz filmy.

Każdy, kto widzi budkę w której można coś wygrać myśli o tym mało przychylnie, zakładając, że jest to mało opłacalne. Cóż nie w moim przypadku, szczególnie, ze było to rzucanie piłką do kosza (cóż…grając w koszykówkę czuję się jak ryba w wodzie może nie jestem jakimś profesjonalistą, ale do amatorów nie należę). Stawką był wielki pluszowy donut. Nie było innej możliwości, gdybym nie przyjął tego wyzwania. I tak o to wracałem do domu wraz z resztą dzieciaków, każdy z nas dźwigając wielkie pluszowe pączki w rękach.

Był to niestety jednorazowy wypad całą naszą gromadką, jednakże był on pełen niesamowitych momentów. Każdy z osobna miał wiele frajdy z tego dnia. I nie mówię tu tylko o najmłodszych. Było widać również na twarzy moich host rodziców ogromne uśmiechy, nie znikające przez cały dzień.

W późniejszym czasie mój najbliższy wyjazd odbył się podczas Deutschland Tour (wycieczka po Niemczech).  Czym jest to w skrócie? Podróż po Niemczech, zwiedzanie 12 miejscowości w ciągu 14 dni. W większości z nich spędza się przeciętnie jeden do dwóch dni.

Już na samym w wstępie mogę bez problemu stwierdzić, że był to jeden z najwspanialszych wyjazdów w moim życiu. Nie mówię tutaj tylko o widokach jakie zdołałem zobaczyć. 55 osób z wielu różnych narodów, byli zjednoczeni już w bardzo krótkim czasie. Żadnych kłótni, czy braku zrozumienia. Każdy był do siebie nastawiony bardzo przyjaźnie. Będąc na wielu obozach zdołałem zobaczyć wiele różnych zgrupowań młodzieży, jednakże to różniło się bardzo od tamtych. Można by to nazwać naszą małą rodziną mimo, ze spędziliśmy ze sobą tak mało czasu.

W trakcie tego wyjazdu odwiedziliśmy następujące miejsca:

  1. ·         Duisburg
  2. ·         Heidelberg
  3. ·         Freiburg
  4. ·         Insel Mainau
  5. ·         Füssen
  6. ·         Oberammergau
  7. ·         München
  8. ·         Dachau
  9. ·         Rothenburg ob der Tauber
  10. ·         Dresden
  11. ·         Berlin
  12. ·         Schwerin
  13. ·         Hamburg

W Duisburgu tak naprawdę to zaczęliśmy naszą podróż, więc nie pozwiedzaliśmy . Jednakże po dwóch godzinach jazdy dojechaliśmy do Heidelbergu. Jest to niesamowite miasto. Urzeka ono samym sobą. Nad miastem znajduje się zamek. Fakt, nie jest to jakieś cudo architektury, lecz sprawia, że człowiek od razu czuje się bezpiecznie. W tym mieście spotkałem również mężczyznę z Włoch, który  jak się dowiedziałem z rozmowy z nim jeździł po USA autem z napisem : Zakochałem się w Heidelbergu.

 

Zabawiliśmy tutaj tylko jeden dzień czego bardzo żałuję, jednakże trzeba było ruszać zwiedzać resztę miast, gdyż nie mieliśmy na to zbyt dużo czasu.

Następnym przystankiem była Insel Mainau (wyspa Mainau). To wyspa znajdująca się nad jeziorem Bodeńskim.  Należała do księcia Szwecji, hrabia Lehnart Bernadotte (zmarł w 2004 r.). Ponoć do tej pory żyje w jednym z domów rodzina księcia. Występuje tam ogromna ilość różnorodnych, egzotycznych roślin. Dodatkowo jest tam postawiony dom z motylami. (naprawdę niesamowite miejsce <3.

W następnej kolejności mieliśmy zobaczyć dwa zamki. Ale nie ma tak łatwo. By je zobaczyć trzeba było się wspiąć na górę. Trzeba było słyszeć jęki, gdy się o tym dowiedzieli i się na to mentalnie nie przygotowali…przekomiczne J. Lecz ostatecznie widoki warte były tej wspinaczki. Każdy był wniebowzięty tym co zabaczył. Przed oczami mieliśmy dwa zamki: Schloss Hochenschwangau i Schloss Neuschwenstein. Nie będę się zbytnio rozwodził nad ich historią, co prawda niesamowitą. W skrócie król Ludwik II (królem został w wieku 18 lat) wychował się w żółtym zamku i postanowił wybudować drugi zamek. Dlaczego? Ponieważ lubił pałace i wszelkiego rodzaju niesamowite budynki. Zarzucano mu szaleństwo gdyż wydał ogromne pieniądze na budowę, którą mimo to kontynuował. Nigdy nie miał możliwości zobaczyć końca budowy, jednakże został zamordowany. Z ciekawostek mogę powiedzieć, ze ten zamek odwiedził Walt Disney i stał się on inspiracją do sławnego zamku Kopciuszka.

 

Jeszcze tego samego dnia odwiedziliśmy kościół, który znajdował się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Później wybraliśmy się do naszego miejsca noclegowego. Aby się do niego dostać trzeba było przez 30 minut iść pod górę. W międzyczasie złapał nas grad. Za każdym razem gdy wspominam ten dzień mam wielkiego banana na twarzy. Przecież zobaczyłem jak ludzie po raz pierwszy w życiu widzieli grad, który później utworzył powłokę śniegu /lodu…. ciężko to nazwać. W każdym bądź razie było to niesamowite zjawisko, w połączeniu ze wspaniałymi widokami otaczającymi naszą chatkę jest to wspaniałe zjawisko.

Zostaliśmy tam niestety tylko na jedną noc, lecz za to zostaliśmy ugoszczeni pysznym jedzeniem (Mniam!!).

Następny postój? Monachium!! Jedno z moich ulubionych miast w którym do tej pory byłem. Brałem udział wcześniej w krótkoterminowej wymianie ze szkołą która była oddalona o niecałe 30 minut od tego miasta. Niestety nie miałem na tyle czasu aby spotkać się z moją dobrą przyjaciółką, ale mówi się trudno. Może innym razem.

W Monachium zostaliśmy na dwa dni. Już na samym początku dostaliśmy dużo wolnego dla siebie w centrum głównie na nakarmienie naszych żołądków i zrobienie zakupów. Później odwiedziliśmy Muzeum Narodowe oraz BMW Welt, gdzie mieliśmy możliwość zobaczyć jak są produkowane samochody. Było to niesamowite przeżycie. W środku spotkałem nawet polaka (pracował na hali montażowej), z którym przez chwilę miałem możliwość pogadać.

 

Po Monachium przyszedł czas na chwilę zadumy i rozważań. Pojechaliśmy do Dachau. Był to obóz koncentracyjny otwarty w 1933r. przez Heinricha Himmlera. Był on wielokrotnie burzony i naprawiany przez więźniów, by powiększyć ilość miejsca dla nowych osób. Zostało udokumentowane tam przynajmniej 32 000 zgonów.

 

Naszym kolejnym celem było miasto Rothenburg. Jest to „typowe” miasto niemieckie. No przynajmniej tak je można nazwać. Wygląda jak miasto, którego, każdy się spodziewa, że będzie to właśnie tak wygląda prawdziwe niemieckie miasteczko. Czerwone dachy i kostka brukowa na ulicach.

 

Następną miejscowością, którą odwiedziliśmy było Drezno. Miasto to odznacza się od innych swoją architekturą. Idąc ulicami, można podziwiać budynki, które były wybudowane dawno temu. Nie tylko wyróżnia się swoją architekturą, a także żywiołowością. Łatwo o spotkanie z jakimś artystą ulicznym a tym bardziej muzyką, która nie chciała nas wręcz opuścić.

 

Drugiego dnia pobytu w Dreźnie pojechaliśmy do pobliskiej miejscowości Fussen. Dokładniej to trafiliśmy do fabryki porcelany. Było to coś totalnie niezwykłego. Przedstawiono nam cały proces wytwarzania takich dzieł sztuki. Ale myślę, że nawet po tak ciekawym wykładzie nie jest to moja dziedzina sztuki. Widząc ceny takowych dzieł sztuki trochę przeczyściło mi mózg. No  tyle zer to ja tylko na komputerze widziałem ale nigdy na cenniku, przynajmniej do tej pory.

Berlin nadchodzimy. Ah.. ta stolica Niemiec to coś niesamowitego. Nie mówię tutaj o części architektonicznej, która również potrafi zachwycić oko. Mam na myśli samą historię. Jest to jedno z bardziej rozpoznawalnych na świecie miast, głównie przez nią.

 

Mur berliński, Bundestag, Checkpoint Charlie i brama Brandenburska. To miejsca, którymi żyje to miasto i nie było opcji, byśmy je ominęli. Czas na zakupy w największym centrum handlowym w Europie też się znalazł (Mall of Berlin).

Ostatni przystanek? Hamburg! Miasto, które mi się podobało najbardziej ze wszystkich. Jest to miasto typowo portowe przystosowane do licznych powodzi (przeważnie co 2/3 lata). Tam mieliśmy oprowadzanie przez specjalistów od tego miasta, którzy opowiadali jak na przestrzeni lat sprawiono, że wygląda ono tak a nie inaczej. Ostatniej nocy mieliśmy imprezę kończącą naszą wspólną podróż. Najtrudniejsze było pożegnać się  ze wszystkimi kiedy przyszło co do czego, w szczególności, że części z nich możemy nigdy więcej nie zobaczyć.

 

Te 2 tygodnie zleciały w mgnieniu oka, a my musieliśmy wrócić do szkolnej rutyny. Z rzeczy ciekawszych, które były ostatnio to mieliśmy w Münster dni akademickie. Pojechaliśmy całą naszą klasą i każdy mógł chodzić po całym mieście na zajęcia prowadzone w różnych kampusach. Ja osobiście byłem na wykładzie o anoreksji i bulimii oraz na prezentacji zajęć z tańca rytmicznego połączonego z gimnastyką.

I tak dochodzę do końca tych emocjonujących 3 miesięcy, które miałem możliwość tutaj spędzić.

Więcej relacji tej osoby: