Każdy dzień mija mi szybciej, niż poprzedni…

Każdy dzień mija mi szybciej, niż poprzedni…

Nie mogę uwierzyć, że jestem już na finish’u wymiany. Powrót do domu wydawał mi się taki odległy. Dziś zdałam sobie sprawę, że zostało mi parę tygodni najwspanialszej przygody życia.  To właśnie mnie zmotywowało do tego aby nie siedzieć w domu, ale aby wykorzystać ten czas jak najlepiej- czyli podróżować . Jak postanowiłam tak zrobiłam, zadzwoniłam do mojego counsellora czy chciałaby pojechać ze mną do NYC. Wiedziałam, że to może być jedna z moich ostatnich wizyt wiec chciałam po prostu pojechać i poczuć  to miasto bez napiętego grafika.  Allen (counsellor) mnie nie zawiódł- wraz z moim kolegą z Boliwii pojechaliśmy w pierwszy wolny weekend.

 

 

Wstaliśmy z rana i pojechaliśmy do NYC, wycieczka była cudowna. Zrobiliśmy zakupy na Times Square, poszliśmy do Central Park Zoo, no i jak na nowojorczyków przystało zjedliśmy hot dogi.

 

 

no i jak na nowojorczyków przystało zjedliśmy hot dogi.

 

 

Następny weekend był równie ekscytujący- moja rodzinka zabrała mnie nad Niagarę. Nie mogłam się tego doczekać.  Niagara Falls, były na mojej liście odkąd przyjechałam do Stanów.  Jak dotarliśmy na miejsce, zdecydowaliśmy się wziąć łódź i zobaczyć wodospad z innej perspektywy.  Niestety pogoda nam nie sprzyjała i padało cały czas. W sumie nie ma to znaczenia czy pada czy nie, bo łódź podpływa tak blisko Niagary że jest się mokrym niezależnie czy pada czy świeci słońce.

 



 

Dwa weekendy poza domem nie zniechęciły mnie aby w następny również gdzieś pojechać.  Moja koleżanka z Indii zapytała mnie czy bym chciała pojechać z nią do Bostonu. Nie musiała mówić dwa razy. od razu się spakowałam i byłam gotowa do drogi. Pojechaliśmy z osobą z jej klubu Rotary, która miałam okazję poznać na jednej z październikowych kolacji (RADA DLA PRZYSZŁYCH WYMIEŃCÓW: Miejcie dobre relacje z Rotarianami). Boston był wspaniały!!!!!!!  Zwiedziliśmy Harvard, MIT, szliśmy wzdłuż Freedom Trial, następnie zaszliśmy do Public Garden i na koniec pojechaliśmy nad Atlantyk. Najbardziej podobało mi się właśnie tam. Tego dnia ocean był wyjątkowo niespokojny, wzburzone fale uderzały o skały, a ptaki latały nisko nad taflą wody.

 

 

 

Po Bostonie przyszedł czars na District Conference. Jest to jeden z najważniejszych eventów podczas wymiany. Kluby z całego dystryktu zjeżdżają się do jednego miejsca i ogłaszają co zrobiły, a najbardziej aktywne kluby dostają wyróżnienia. Muszę przyznać że bardzo miło byłam zaskoczona organizacją konferencji. Zazwyczaj mamy wypełniony grafik co do minuty i nie mamy czasu aby spędzić czas ze swoimi znajomymi z wymiany.  Tym razem mieliśmy aż za dużo wolnego czasu. Naszym jedynym obowiązkiem było chodzenie na bankiety, które odbywały się wieczorem. Cały weekend przesiedziałam ze znajomymi na basenie, lub w pobliskiej kawiarni. Nareszcie wszyscy mogliśmy usiąść  i pogadać nie będąc w pośpiechu.

 


Nigdy w życiu nie sądziłam, że czas może płynąć tak szybko. Każdy dzień mija mi szybciej niż poprzedni.. Obecnie jestem w takim momencie że nie mogę się doczekać powrotu, ale tez nie chce wyjeżdżać. Pokochałam Stany i Nowy Jork. Najchętniej sprowadziłabym moją rodzinę i przyjaciół do USA, aby mieć wszystkich których kocham w jednym miejscu.

 

No ale cóż, takie życie. Nie można mieć wszystkiego.

 

 

Więcej relacji tej osoby: