First Day of School

First Day of School

First Day of School 01.09.2016

Zaczynałam w sali 182 Green Advisory, która była od razu po prawej od wejścia. Więc raczej nie mogłam się zgubić 😀 Niestety główne drzwi od szkoły były zamknięte więc poszłam na około. Kiedy dotarłam pod klasę była 9:03 i byłam pierwsza 😎 Usiadłam w ławce i patrzyłam jak wchodzi coraz więcej dziewczyn. Jeden chłopak😑

W tej sali czułam się jak w Master Chefie. Były ławki do nauki, ale i blaty kuchenne, lodówki, piekarniki oraz stoły mam nadzieję, że do konsumpcji swoich wyrobów  (jeśli w ogóle będzie można je zjeść ).

To chyba mit, że Amerykanie są punktualni. Jest 9:20, a wszyscy robią co chcą…

 

Potem zaczęliśmy wnikliwą analizę planu lekcji, powtarzaniem po 5 razy gdzie kto będzie musi iść, bo dzisiaj i w poniedziałki nie chodzi się według normalnego planu lekcji, tylko według Advisory Schedule. Ciężko to było nazwać lekcją, bo każdy wychodził sobie kiedy chciał, praktycznie wszyscy używali telefonów, sączyli swoje starbucksowe kawy albo koktajle i ogólnie nic ciekawego się nie działo 😊 W  sumie to nic się nie działo. Nagle usłyszałam takie pikanie, a nie żaden dzwonek rozrywający bębenki. Wtedy wszyscy poderwali się z ławek i dosłownie zaczęli truchtać. 7 minut przerwy, a niektórzy musieli dotrzeć na drugi koniec szkoły. Potem z głośników rozległ się kobiecy głos mówiący, że pozostały 2 minut do rozpoczęcia pierwszego bloku zajęć. Usiadłam w sali od sociology sem odrobinę z tyłu i czekałam. Pikanie i zaczynamy. Każdy miał przydzielone miejsce w klasie. Polubiłam nauczyciela. Na wstępie się przedstawił, ale nie tak jak myślicie…oczywiście na początku imię, numer telefonu, mail, reguły, a potem opowiadanie o swoim życiu, młodości, dzieciach, alkoholiźmie własnych rodziców, problemach i przestogach. Wow. Nagle pikanie i wszyscy wybiegają z klasy. Trzeba wiedzieć gdzie trzeba pójść. Nie ma siedzenia na korytarzach, jedzenia kanapek. Cały korytarz pełny, mnóstwo ludzi, mało czasu.. Następnie human body. Nie wiem czy to coś dla mnie…Ale spróbuję. Nie wiem czemu w sumie to wybrałam. Może po prostu z ciekawości? Koleżanki z grupy powiedziały mi, że będzie super i że mam się nie przejmować. Ale one już wcześniej miały zaawansowany poziom biologii. No zobaczymy. Czas pokaże…

 

Jakoś żyję i nie jestem zmęczona. Słowo „okej” opisuje wszystko. Jestem trochę przytłoczona ilością ludzi i rozmiarem tej szkoły. Ale już mniej więcej kojarzę co, gdzie jest.

Następnie current events. Taaak nauczyciel opowiadał ile ma kotów, co lubi robić w wolym czasie, trochę zasad i ocen. Siedziałam razem z Ericą z cross country, ale nas rozdzielono  😓Znowu 7 minut i potem francuski. Naprawdę świetne zakończenie lekcji. Super nauczycielka, fajna atmosfera. Wszyscy na zajęciach wiedzą, że jestem z Polski i jestem exchange student, a sama nauczycielka  powiedziała że uwielbia takich uczniów zza granicy. Następnie o 15 już musiałam być gotowa na cross country. Na szczęście Allison pamiętała o sportowym zegarku mnie (miała dwa ) 😁 Najpierw track, potem streching, następnie 30 minut biegania. Stworzyłyśmy niezłą ekipę z Ashley i Ericą. Ja i Ashley dobiegłyśmy jako pierwsze, ale Erica robiła z nami 3 sprinty jeśli to tam można nazwać. Kolejną rzeczą były pompki, ćwiczenia na ręce, barki oraz rozciąganie i na koniec okrzyk „1,2,3 eagles!” i koniec zajęć. Poszłam się przebrać do locker rooms (nareszcie wiem gdzie to jest).
Dawn zabrała mnie i Ellen do domu. Byłam tak zmęczona, moje nogi umarły, a mój mózg powoli rozpływał się od polskiego, angielskiego i francuskiego. Oczy mi się zamykały pomimo, że była 18. A w domu goście…

 

 

02.09.2016:  Iceberg

 

Wstałam o 6. Szybko coś zjadłam i Vince odwiózł mnie do szkoły. Pośpiesznie przemierzając korytarz, spotkałam Ericę i Reagan i dotarłam do klasy 206. Z głośników dobiegł nas wesoły głos mężczyzny :”Gooood morning Eagles! Today we have a B day…bla bla bla” Pikanie i startujemy. Mnóstwo papierkowej roboty. Każdy miał laptopa, każdy musiał wypełnić 15 stron elektronicznej aplikacji. Mój komputer utrudniał mi jeszcze bardziej całą robotę, bo cały czas odrzucał moją aplikację.

No cóż…pierwszy blok american gouvernment nie był prosty, jest to poziom studencki więc dostaliśmy ogromne, ciężkie książki „We the people”. Pierwsza lekcja trwała 1,5 h i to mnie zabiło 😥 Następnie ledwo zdążyłam na Engineering and Design. Nauczyciel opowiedział o swoim dziecku ( za tydzień spodziewa się drugiego), o psach  (pokazał filmik gdzie psy skaczą do jeziora) oraz o swoich pasjach. Czułam się dziwnie kiedy opowiadał anegdoty o swoim synu, ale ok.

Poznałam miłe dziewczyny Melysę i Loreen. Pomogły mi się zalogować do systemu (bo wcale to nie było takie proste). Każdy musiał przedstawić się osobie po prawej stronie.

Przez godzinę <lunch time> zjadłam, zdążyłam pójść do łazienki, zapisać trochę notatek do bloga i co najważniejsze poszłam do Mr. Bruce’a, który zawsze służy mi pomocą. Zmienił mi to straszne Human Body na Criminology 😂 i dostałam szafkę 😊 i to wszystko w godzinę  😄

 

Poszłam do sali 274 na lekcję matmy. Nauczycielką jest bardzo miła kobieta. Byłam pierwsza w klasie, więc zajęłam miejsce, które i tak musiałam za chwilę zmienić xD Nauczycielka-pulchna 31 latka,  uwielbia nosić jeansy, nie ma żadnych zwierzaków, jest singielką, uwielbia malować paznokcie na różowo, lubi chińskie jedzenie, sushi, uczy od 9 lat-była fajna. Pierwsze pytanie na lekcji matmy to ….skojarzenia z górą lodową. Serio. I mówiliśmy o tym co widzimy i z czego ona jest i czego nie widzimy (czyli jej rozmiaru pod wodą). Potem na tej samej podstawie dostaliśmy kartki i przy iceberg musieliśmy opisać siebie. Co po nas widać, a co nie. Ulubiony film, serial, jedzenie, hobby, zwierzak, a wszystko po to, żeby nas lepiej poznać. Uroczeee.

 

Ale gdy przyszedł czas na prawdziwą matmę to się załamałam. Poziom lekcji mocno obraził poziom mojej inteligencji…To był poziom pierwszej gimnazjum, no błagam. Spytałam po lekcji czy będzie coś trudniejszego i tak, na szczęście będzie 😂 Ostatnie 1,5 h czyli personal finanse. Weszłam do sali pełniej komputerów apple.

Usiadłam przy jednym z nich i zaczęliśmy od poznawania siebie; typu dostaliśmy kartki i musieliśmy znaleźć osobę, która uwielbia pizzę, lubi śpiewać itp. itd. Były dwie osoby w klasie, które urodziły się w innym kraju-jakiś chłopak i ja. Więc wszyscy do nas pochodzili po podpisy na kartkach. Następnie 9 stron czytania o tym jak oszczędzać pieniądze. Kilka ćwiczeń. I tyle.

I wielki napis : Life is better by the pool. Ale naprawdę było fajnie 😄


Później przyszła też Aubrey i dużo gadałyśmy. Zaoferowała mi pomoc gdyby trzeba było mnie gdzieś podrzucić. Dowiedziałam się od niej o imprezach szkolnych, dzienniku elektronicznym.

 

 

06.09.2016

 

Mam wrażenie, że mój mózg pęknie od nadmiaru angielskiego. Czasami mam ogromną ochotę, żeby odpowiedzieć nauczycielom po polsku. Najpierw sociology z Mrs Topel. Film po angielsku. Krzyżówka po angielsku. Książka po angielsku. Dyskusja po angielsku. Kolena lekcja to current events.

Było  świetnie. Lubię tego nauczyciela. Ma podejście do nastolatków, mówi tak, że chce się go słuchać. Inny sposób prowadzenia lekcji. Nie ma notatek, po prostu powtarza się na głos najważniejsze rzeczy. Fajni ludzie, dobra organizacja i przede wszystkim nauczyciele, którzy cię rozumieją.

Potruchtałam na criminology. Praca na komputerach. Działanie na google classrooom, quiz, regulamin itp. Nareszcie nadszedł czas upragnionego lunchu-47 .Nie mam pojęcia czemu zamykają kraty dookoła terenu cafeterii jak ludzie jedzą lunch. Czuję się jak w więzieniu .Do tego jeszcze ochroniarze i specjalna klasa gdzie siedzą policjanci. Rozumiem, że chodzi o bezpieczeństwo uczniów, ale mam wrażenie, że jestem w zakładzie poprawczym, jakbym siedziała tu za karę i każdy mój ruch, każdy kęs kanapki był obserwowany.

 

Dokończyłam ankiety na komputerze i lekcja criminology się zakończyła.

Po lekcji poszłam do swojej szafki i zabrałam z niej moją torbę do cross country. Wchodząc do locker rooms Emily powiedziała mi, że dzisiaj mamy practise w Parkside. Super. Nawet nie dokończyłam swojego batona. Szybko wypełniłam jakąś ankietę na temat tego ile butelek wody wypijam przed zawodami, ile śpię, czy używam spiksów, jakiej marki mam buty, mój wzrost. Nie mam pojęcia po co to, pewnie okaże się w pt, kiedy będziemy mieli wykład o zdrowym odżywianiu. Ashley zawiozła mnie, Allison, Aubrey i Emily do Parkside. Było tak gorąco. Duszno. Stałam i już czułam się zmęczona, a co dopiero biegać…ale mus to mus. Ćwiczymy codziennie to codziennie. Pocieszało mnie tylko to, że wszyscy będziemy strasznie wyglądać J Zajęcia wyglądały tak jak zwykle. Trochę dłuższy dystans i szybsze tempo. A na koniec każdy rzucił się na chocolate milk. Po biegach do domu. Trochę uzupełniania papierkowej roboty ze szkoły, pranie i serial o angielskiej, bardzo bogatej rodzinie. Czyż to nie cudowne? Teraz każdy dzień będzie tak wyglądał .Jak ja uwielbiam rutynę.

 

 

07.09.2016

 

Spojrzałam na telefon. 6:00. Trzeba się ogarnąć i ruszać do szkoły. Wspięłam się po schodach, ledwie przytomna zjadłam śniadanie, wzięłam torby i wsiadłam do samochodu.
Po pierwszym bloku zajęć bolała mnie cała ręka. Cały czas czyli przez 1,5h pisaliśmy w zeszycie. A do tego po ciemku, bo była włączona prezentacja na rzutniku. Nauczycielka tłumaczyła nam contrreaction na podstawie masła orzechowego i dżemu na kanapce ( dla niewtajemniczonych jest to coś, co Amerykanie kochają najbardziej). Jeśli położymy sobie więcej masła orzechowego, bo je lubimy to mamy contrreaction. Ale powinno być tyle samo masła ile dżemu

Na engeenering rysowaliśmy zszywacz i śrubokręt .Ach te moje szkice. Wyglądały jakby je rysowało sześcioletnie dziecko. Ale według  chłopaka siedzącego koło mnie rysunki były świetne. Przez ostatnie minuty myślałam tylko o lunchu.
47 minut czasu na jedzenie i matma . Męczy mnie to. Robimy naprawdę banalne rzeczy, a Ci ludzie się jeszcze dopytują. Nauczycielka powiedziała,  że to na razie tylko powtórzenie, ale to jak podstawówka. Kilka kserówek, praca w grupach, a za oknem leje. Co za dzień. Tylko leżeć i oglądać filmy, a nie siedzieć w szkole. Z lekcji matematyki nie wyniosłam nic nowego. Przeniosłabym się na wyższy poziom, ale nie wiem czy taki jest, a poza tym patrząc po podręczniku to będą trudne rzeczy.

Po personal finance (na tym przedmiocie byłam chyba jedyną osobą, która robiła coś konstruktywnego) poszłam do szafki, wzięłam torbę od cross country i poszłam do locker rooms. Zdałam sobie sprawę, że chyba jeszcze nigdy nie wstawiłam zdjęcia szkolnej hali sportowej. A więc tak ona wygląda…

 

 

08.09.2016

 

Wszędzie mokro. Lało chyba od 18:30 do 6 nad ranem. To rzeczywiście była ogromna burza. Mark zawiózł mnie do szkoły, bo sam jechał na siłownię. Lekcję sociology zaczęłam od tego, że podeszłam do nauczyciela zapytać o Student Athlete Progress Form. To taki papier zaświadczający, że uczę się dobrze, a co za tym idzie, mogę uczęszczać na zajęcia z cross country. Muszę zbierać podpisy nauczycieli z dnia A i dnia B, przez wszystkie bloki zajęć. Nauczyciel musi odpowiedzieć na pytania typu: jaka jest moja przewidywana ocena, czy jestem na czas w klasie, czy odrabiam zadania domowe itp. Ciężko w sumie to stwierdzić, bo niektórzy nauczyciele mnie dobrze nie znają i nie mieliśmy jeszcze żadnego sprawdzianu .Pomimo tego Mr. Topel wypełnił mi papier bez problemu. Uznał, że będę miała ocenę A (najlepszą, chociaż jest też A+ ) i w komentarzu napisał, że jestem „great student”, także chyba mnie lubi.

Często na lekcji pytał się mnie o Polskę i porównywał Amerykę i Polskę pod względem społeczeństw. Lekcja była ciekawa, lubię tu przychodzić, chociaż czasem jest dużo specjalistycznych pojęć. Ms. Bear pytała się mnie o pierogi (wszyscy tu je uwielbiają), czy przyleciałam sama, plany na przyszłość. Mr. Topel był w Polsce, w latach 90, w Warszawie,  ale również bardzo zachwalał jedzienie

Advisory lesson czyli w moim przypadku Green Advisory (gotowanie) polegała głównie na tym, że nauczyciele Ms.Chamblee i mój szkolny counselor Mr. Bruce opowiadali o collegach i universytetach. Są konkretne terminy, czas się kończy. Raczej mnie to nie obowiązuje, ale słucham z uwagą
Mr. Jensen z uśmiechem na twarzy podpisał formularz i komentarz „Good so far!” Przewidywana-ocena A .Mamy taki rytułał, że po 45 minutach (bo lekcja trwa 1,5h) zmieniamy miejsca. Mamy narzucone, gdzie siedzimy. Usiadłam koło Marca, studenta z wymiany zagranicznej, ale nie z Rotary. Pracowaliśmy na komputerach, pisząc paragraf „to be a CHAMPION student”. Pod koniec lekcji Marc powiedział mi, że urządza imprezę dla zagranicznych studentów w ten weekend i czy chciałabym wpaść. Zdziwiłam się, bo wcześniej nie za dużo gadaliśmy, ale to bardzo miło z jego strony.

Podczas lunchu poszłam do hali, aby zrobić sobie szkolne zdjęcie (niestety obowiązkowe). Stałam w kolejce,  a następnie dano mi taki dokument, z którym musiałam podejść do jednego z 6 stanowisk fotografów. Cyk i zdjęcie zrobione. Musiałam chwilę zaczekać na wyrobienie plakietki Wyglądam jak dynia

 

Dalsza część criminology czyli test na temat konstytucji i rządu amerykańskiego. Myślałam, że padnę. 100 pytań. Nauczyciel powiedział, że mam się nie przejmować. Ale jak tu się nie przejmować jak znałam odpowiedzi na może 10 pytań. Typu co ile lat wybiera się senatorów. Skąd ja mam to wiedzieć Na francuskim mieliśmy lekcję na temat szkoły we Francji. Więc połowę lekcji spędziłam na tłumaczeniu systemu polskich szkół, matury itp. Wszyscy byli ciekawi, a ja z przyjemnością dzieliłam się wiedzą. Pytania czy mamy mcdonalda w Polsce i, że mam nie iść do tego amerykańskiego, bo jest okropny. Czy mamy wyższy poziom nauczania, ile godzin spędzam na odrabianiu lekcji w Polsce, czy mamy przerwę na lunch itp.
Uzyskawszy wszystkie podpisy z dnia A uradowana udałam się na cross country.

Po zajęciach czekałam na Marka i wtedy jakoś popsuł mi się humor. Sama nie wiem czemu. Jakoś tak. Zaczęłam myśleć o tym wszystkich co muszę dzisiaj zrobić-przeczytać kolejne 20 stron o amerykańskim rządzie, przetłumaczyć mnóstwo słówek, zrobić lunch na jutro, przygotować rzeczy na cross country, spróbować zalogować się do dziennika elektronicznego, bo od bodajże 2 dni próbuje i cały czas pokazuje mi, że wpisuję złe hasło, a ja wiem, że ono jest dobre. Jutro znowu szkoła, znowu dzień B, znowu personal finance i reszta.

 

 

01.10.2016

 

Pierwszy miesiąc nauki za mną, ale śmiało mogę stwierdzić, że idzie mi bardzo dobrze. Na razie same oceny „A” albo „A+”. Staram się dawać z siebie wszystko. Lekcje są czasami trudne, sprawdziany też, ale się nie poddaję, bo lubię stawiać przed sobą nowe wyzwania JNauczyciele mnie lubią-jestem aktywna na lekcjach. Gdy czegoś nie rozumiem tłumaczą mi to prostszymi słowami. Czasami mam lepsze oceny od swoich rówieśników! Załączam zdjęcia testów, ocen i zawodów z biegania w grupie Cross Country. Byłam 33 z 319 dziewczyn z czasem 18:36.


 

W galerii moje oceny:

 

Więcej relacji tej osoby: